Na decyzji Parlamentu Europejskiego stracą przede wszystkim polskie zakłady spirytusowe. Gdyby wódka mogła być tylko z ziemniaków, zboża i melasy buraczanej, Polacy słynęliby z niej w Unii, tak jak Francuzi z szampana. Wódka byłaby naszym krajowym rarytasem słynącym w całej Europie.
Ale niestety. Będzie ją można produkować ze wszystkiego - z kukurydzy, bananów, winogron itp. Dlatego butelki z wątłej jakości alkoholem, zaśmiecą półki unijnych sklepów i zepsują reputację trunku.
Na zmniejszeniu eksportu i spożycia straci również państwo. Do budżetu wpłynie mniej pieniędzy z akcyzy.
To smutny dzień dla Polski. Na otarcie łez, Parlament Europejski obiecał nam, że na butelkach 40-procentowych wynalazków będą musiały być napisy "wódka z bananów", "wódka z kukurydzy" itd. Ale co z tego, skoro napis będzie można ukryć, pisząc go na etykiecie np. drobnym druczkiem.
Strat związanych z decyzją Parlamentu Europejskiego nie da się teraz policzyć. Ale jedno jest pewne. Stracimy wiele, bo być może nawet pozycję lidera w produkcji wódki w Unii Europejskiej. Dziś wytwarzamy jej trzykrotnie więcej niż Szwecja zajmująca wśród producentów drugie miejsce.
Od dziś każdy w Unii, kto produkuje 40-procentowy alkohol z byle odpadów - np. z obierek po ogórkach - może to nazywać wódką. Parlament Europejski przegłosował tzw. szeroką definicję wódki. To porażka polskich polityków i smutny dzień dla naszych gorzelni, robiących trunki tylko ze sprawdzonych produktów - zboża, ziemniaków i buraków.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama