Liczba budowanych mieszkań będzie bowiem lawinowo rosła, a firmy produkujące materiały budowlane nie chcą inwestować w zwiększenie mocy produkcyjnych, bo już dziś obawiają się nagłego końca koniunktury.

Jeśli największe firmy deweloperskie mają problemy z kupieniem materiałów budowlanych, to znaczy, że na rynku jest naprawdę źle. "Największe trudności są z kupnem ceramiki budowlanej, czyli materiałów, z których wznosi się mury" - mówi Maciej Gnoiński z rady nadzorczej J.W. Construction, krajowego potentata budowlanego. "Mamy zapasy, więc przestoje na razie nam nie grożą, ale na wszelki wypadek uruchomiliśmy własną produkcję elementów betonowych" - dodaje.

W dużo gorszej sytuacji są inwestorzy indywidualni. "Wydawało mi się, że jestem zapobiegawczy i w obawie przed brakiem rąk do pracy ekipę budowlaną załatwiłem sobie już jesienią. Co z tego, skoro nie mogę skompletować wszystkich potrzebnych materiałów, a dostępne na rynku są o połowę droższe niż w poprzednim sezonie" - mówi Mirosław Kobielski, który buduje dom jednorodzinny pod Gorzowem Wielkopolskim.

I nic nie wskazuje na to, by sytuacja na rynku unormowała się. Według GUS, produkcja budowlana w Polsce wzrosła w lutym o 57 proc. (w ujęciu rocznym) - chętnych na materiały więc przybywa. Jesteśmy pod tym względem absolutnym liderem w Unii Europejskiej. Prymat możemy utrzymać przez najbliższe kilka lat. Po pierwsze, dlatego że bardzo wyraźnie rośnie liczba wydawanych pozwoleń na budowę. W zeszłym roku wydano ich o 45 proc. więcej niż w 2005. To znaczy, że popyt na materiały budowlane będzie nadal rósł.

Zapotrzebowanie radykalnie zwiększą też współfinansowane przez UE gigantyczne inwestycje infrastrukturalne, które po przyznaniu Polsce prawa do współorganizacji piłkarskich mistrzostw Europy nabiorą niespotykanego tempa. Brak materiałów będzie za rok jeszcze bardziej dotkliwszy niż teraz.

Sytuację uspokoiłaby większa podaż, ale na razie na to się nie zanosi. Z badań GUS wynika, że w ubiegłym roku wartość nakładów inwestycyjnych w grupie "wyroby z pozostałych surowców niemetalicznych", w której znajdują się m.in. producenci cementu, cegieł i pustaków, spadły o prawie 10 proc.! "W kraju jest mnóstwo nieczynnych cegielni i warto byłoby je uruchomić. Próbujemy namawiać producentów materiałów budowlanych do przyspieszenia inwestycji. Na razie bezskutecznie" - mówi Piotr Styczeń, wiceminister budownictwa.

Ryszard Kowalski, prezes Związku Pracodawców - Producentów Materiałów dla Budownictwa, twierdzi, że w niektórych sektorach rynku budowlanego inwestycji jest sporo. "Inwestują jednak głównie producenci wytwarzający materiały, które można z łatwością wyeksportować" - mówi Ryszard Kowalski. Dlatego powstają nowe zakłady produkujące płytki, armaturę łazienkową i kleje do glazury.

Wytwórcy pustaków czy kruszyw, których eksport ze względu na wysokie koszty transportu jest nieopłacalny, są skazani na polski rynek. I obawiają się, że koniunktura w budownictwie skończy się równie nagle, jak się zaczęła. "Nie mamy pewności, jak długo potrwa to szaleństwo" - dodaje Ryszard Kowalski.

Jednak zdaniem Macieja Gnoińskiego obawy te są bezpodstawne. "Żeby dogonić unijne standardy, w Polsce przez najbliższe dwie dekady powinno powstać 0,5 mln mieszkań rocznie. Koniunktura budowlana będzie trwać wiele lat" - zapowiada członek rady nadzorczej J.W. Construction. Jeśli producenci nie zaczną inwestować, niedobór materiałów budowlanych będzie się nasilał i skutecznie ograniczy tempo realizacji inwestycji. Straci na tym cała gospodarka.















Reklama