Roman Kluska, który z powodu choroby nie mógł przyjechać do stolicy, weźmie udział w konferencji dzięki łączom satelitarnym i telebimowi.

Najważniejszym punktem zapowiadanej "gospodarczej rewolucji" ma być wprowadzenie "jednego okienka" - możliwości rejestrowania firmy na uproszczonych zasadach. Zamiast kilkudniowej bieganiny po urzędach, do której zmuszają przedsiębiorców obowiązujące przepisy, wystarczy jeden wniosek złożony w Urzędzie Skarbowym. Będzie można go wysłać także przez internet. Wniosek zastąpi dotychczasowe zgłaszanie działalności gospodarczej do ZUS, NIP i REGON. Za jednym zamachem początkujący przedsiębiorca będzie mógł też zgłosić swoją firmę do rejestru płatników podatku VAT. Według Michała Krupińskiego, wiceministra skarbu, który nadzorował prace zespołu przygotowującego nowelizację, "jedno okienko" powinno zacząć funkcjonować od początku przyszłego roku.

Właściciele firm działających sezonowo, na przykład przewodnicy wycieczek, będą mogli zawieszać swoją działalność. Dzięki temu nie będą musieli odprowadzać do ZUS wysokich składek wtedy, kiedy ich firma nie działa. Być może z takiej możliwości skorzystają właściciele wszystkich jednoosobowych firm. "Rozmawiamy na ten temat z premier Zytą Gilowską" - mówi Michał Krupiński. Na objęcie takim udogodnieniem wszystkich przedsiębiorców na razie nie ma szans. Autorzy Pakietu Kluski chcą także wprowadzić obostrzenia dla instytucji kontrolujących firmy. Wizyty kontrolerów w małych firmach mają być krótsze i nie będą mogły zakłócać bieżącej działalności firm.

Zespół kierowany przez Jana Lica z Akademii Ekonomicznej w Krakowie, który przygotowuje Pakiet Kluski, zapowiada, że pierwszy etap to tylko przygrywka do wielkiej rewolucji w prawie gospodarczym. Jej kulminacją miałaby być "gilotyna regulacyjna", czyli radykalne zmniejszenie liczby biurokratycznych przepisów, które wiążą ręce przedsiębiorcom i ograniczają rozwój gospodarki.


Kluska: Trzeba ośmiu lat, by zmienić absurdalne przepisy

Kamila Wronowska: W poniedziałek premier Jarosław Kaczyński przedstawi na konferencji pakiet proponowanych przez pana zmian przepisów dla przedsiębiorców. Wierzy pan, że pana propozycje wejdą w życie?
Roman Kluska: Konferencja będzie dopiero pierwszym kroczkiem. Nawet jeśli ktoś ma najlepsze intencje, to i tak w pełni wszystkiego nie zmieni. W tej chwili mamy kilka tysięcy stron ustaw ograniczających działalność gospodarczą. W takim gąszczu przepisów niełatwo już znaleźć dobre rozwiązania.

Ile czasu potrzeba na zmianę przepisów?
Gdyby była ogromna determinacja rządu, to myślę, że absolutnym minimum będzie osiem lat. Od kilkunastu lat wszystkie kolejne przepisy pogarszały sytuację przedsiębiorcy. Najgorsze jest to, że ci, co do tej pory psuli prawo, dalej funkcjonują w strukturach władzy. I teraz trudne będzie spowodować, by nagle chcieli odstąpić od tego, co sami stworzyli.

Jak przekonał pan premiera do wprowadzenia "pakietu Kluski".
Gdy tylko miałem okazję, to mówiłem panu premierowi, że jest za dużo ograniczeń dla przedsiębiorców. Wreszcie pan premier przyjechał do mnie do gospodarstwa, by zobaczyć, jak to jest naprawdę, czy ja trochę przesadzam, czy rzeczywiście jest tak ciężko. Pokazałem w praktyce, jak trudno jest prowadzić inwestycję, gdy przepisy daleko odbiegają od zdrowego rozsądku.

Co pan premierowi pokazał?
Szliśmy po moim gospodarstwie i pokazywałem, o ile byłoby więcej miejsc pracy, o ile większa byłaby produkcja, gdyby nie absurdalne przepisy. Premier oglądał moje gospodarstwo rolne, próbę produkcji biopaliw, próbę produkcji energii odnawialnej ze słońca.

Będzie pan pomagać rządowi w opracowywaniu konkretnych przepisów?
To jest rola rządu i poszczególnych ministrów. Oczywiście gdy ministrowie zwracają się do mnie o opinię, to przekazuję swoje uwagi. Taka jest moja rola i w żadnym wypadku nie większa.

Byłaby większa, gdyby pan wszedł do rządu... Była taka propozycja?
Zostawmy tę kwestię.

Roman Kluska, były prezes Optimus S.A.
































Reklama