Co ciekawe, o wejściu i wyjściu na parkiet decyduje ta sama doskonała koniunktura gospodarcza. Dzięki niej debiutanci liczą na kapitał od nowych inwestorów. Uciekający - na pieniądze coraz bogatszych konsumentów i kontrahentów zagranicznych.

Od początku 2007 roku z giełdy wypadły już dwie firmy, szykuje się kilkanaście następnych. Na pierwszy ogień pójdą prawdopodobnie Polmosy z Białegostoku i Lublina. Z warszawską giełdą pożegna się również Broker FM (właściciel Radia RMF FM), na którego przejęcie zdecydował się koncern medialny Bauer.

"Chcemy wycofać akcje Polmosu Białystok z WGT jeszcze w pierwszej połowie tego roku" - zapowiada William Carey, prezes CEDC - firmy, która kontroluje Polmos, a ostatnio weszła także na warszawski parkiet. Według niego, sfinalizowanie tych planów pozwoli na dalszy rozwój białostockiego producenta - jednak już nie w blasku fleszy i pod czujnym okiem konkurencji.

"Wycofując swoje akcje z obrotu, firmy nie muszą już podlegać restrykcyjnym przepisom informacyjnym. Dzięki temu zyskują przewagę nad rywalami z branży" - mówi Piotr Wiśniewski, analityk Domu Maklerskiego AmerBrokers. Jego zdaniem, są też ciemne strony takiego posunięcia. To na przykład utrata efektów marketingowych i promocyjnych, wynikających z obecności w mediach. Status spółki giełdowej to także, szczególnie na początku biznesowej drogi, większy prestiż. Tak wśród kontrahentów, klientów, czy też instytucji finansujących działalność przedsiębiorstw.

Dla firm opuszczających parkiet nie stanowi to jednak problemu. Łącząc się z silnym partnerem, wykorzystują jego struktury sprzedaży i pomysły reklamowe.

Wystarczy chociażby wspomnieć o Ekodrobie, którego udziały zostały wykluczone z giełdowego obrotu w styczniu tego roku po całkowitym wchłonięciu spółki przez Animex. Z parkietu zniknęły również tak utytułowane marki, jak: Onet (przejęty przez TVN), Wólczanka (efekt fuzji z inną firmą odzieżową - Vistulą), Sokołów (wykup akcji przez Saturn Nordic Holding) czy Warta (przejęcie 100 proc. akcji przez belgijską grupę bankowo-ubezpieczeniową KBC).
Zdaniem Piotra Wiśniewskiego, każdy przypadek wyjścia z parkietu należy jednak rozpatrywać indywidualnie. Motywacja inwestorów jest różna - często, oprócz chęci ukrycia planów strategicznych przed konkurencją, o wycofaniu akcji decydują koszty utrzymania spółki w obrocie giełdowym. Stąd m.in. decyzja, jaką podjął fundusz Oaktree Capital Management, inwestujący w udziały Polomosu Lublin.

W większości przypadków decyzja o wyjściu z giełdy to rezultat zabiegów silnego inwestora z branży, który skupując akcje spółki, zdobywa ostatecznie dominującą pozycję w jej akcjonariacie.

"Pojawienie się silnego inwestora z branży często więc oznacza dla spółek koniec giełdowej kariery. Jeżeli dodatkowo strategiczny partner decyduje się na równoległe uplasowanie swoich akcji na tym samym rynku, to możemy być prawie pewni wycofania udziałów firmy zależnej z GPW" - dodaje Piotr Wiśniewski.

Jego zdaniem, zwiastunem przyszłego wycofania akcji mogą być też plany konsolidacyjne poszczególnych firm. Wystarczy chociażby wspomnieć o zapowiadanej przez giełdowy Pamapol (dania gotowe) możliwości przejęcia Wilbo (producent konserw). Na przejęcie Unimilu, producenta prezerwatyw, liczy także australijski Ansell, który ogłosił wezwanie na sprzedaż 100 proc. akcji spółki.

"Z całą pewnością doskonała koniunktura gospodarcza i napływ inwestorów zagranicznych, umacniających pozycję na naszym rynku, będzie sprzyjał wycofywaniu kolejnych spółek z giełdy" - prognozuje analityk DM AmerBrokers. Szczególnie jeśli fuzje i przejęcia będą finalizowane w tak błyskawicznym tempie jak dotychczas.


















Reklama