W czwartek wiceminister resortu skarbu Ireneusz Dąbrowski spotkał się z członkami sejmowej komisji skarbu. Miał ochłodzić gorące nastroje panujące wokół narodowego przewoźnika, ale tylko je podsycił. Nie dosyć, że na spotkanie przyszedł w towarzystwie byłego prezesa LOT Krzysztofa Kapisa, podczas gdy obecnie pełniącym obowiązki szefa firmy jest Tomasz Dembski, to jeszcze wyprosił z sali wszystkich dziennikarzy oraz przedstawicieli związków zawodowych oraz nakazał utajnienie strategii.

Za zamkniętymi drzwiami minister zapowiedział to, co na temat LOT słyszymy od kilku lat - spółka ma być prywatyzowana i usprawniana. Na przełomie 2007 i 2008 r. resort zamierza podwyższyć kapitał firmy o 30 proc. poprzez emisję akcji, a sobie zostawić 51-proc. pakiet kontrolny.

Do tego czasu ma zostać sprzedana tania linia Centralwings (która w ubiegłym roku straciła 60 mln zł), a sam LOT skoncentruje się na połączeniach dalekodystansowych. Takie założenia nie uspokoiły członków sejmowej komisji. "To, co próbowało przedstawić ministerstwo, to tylko źle przygotowany zarys. Zamiast strategii mamy bałagan" - ocenia Jan Bury, poseł PSL.



Reklama