Działanie aukcji kredytowej jest proste: klient zgłasza chęć zaciągnięcia kredytu lub kupna ubezpieczenia, a banki prześcigają się w ofertach, obniżając prowizje lub dając dłuższe okresy spłaty. Co ważne, wynik aukcji jest dla banku wiążący - oczywiście pod warunkiem, że kredytobiorca rzetelnie podał dane o swojej sytuacji finansowej. Klient tymczasem może się wycofać w każdej chwili z podpisania umowy.

Polacy szybko odkryli, że mogą w ten sposob zaoszczędzić trochę pieniędzy i ruszyli na aukcje. "Najczęściej poszukiwane są kredyty hipoteczne, które stanowiły ponad połowę ogólnej wartości aukcji wystawianych w ubiegłym tygodniu" - zaznacza Rafał Agnieszczak, prezes Finansowo.pl. Na drugim miejscu Polacy szukają kredytów gotówkowych, a dopiero potem konsolidacyjnych i refinansowych.

Dzięki aukcjom zaciągane kredyty mogą być tańsze nawet o 20 proc. Dzięki aukcji można też porównać kilka ofert według tych samych parametrów. "Ten sposób będzie się szybko rozwijał, bo zarówno banki będą szukały klientów, jak i klienci banków. Dla obu stron aukacja jest sposobem wygodnym" - mówi Norbert Jeziolowicz, ekspert ze Związku Banków Polskich.



Reklama

Nie wszystkie banki jednak palą się do internetowych aukcji. Sceptyczny jest m.in. Bank Millennium, który jednak swoją ofertę na portalach aukcyjnych wystawia od dłuższego czasu. "Rynek aukcji jest za słabo rozwinięty, by mówić o rzeczywistym <przebijaniu> ofert konkurentów. Dla nas jest to raczej alternatywny kanał dystrybucji" - podkreśla rzecznik banku Anna Borowiec.

Przed pułapkami aukcji przestrzegają też sami przedstawiciele portali aukcyjnych. Przypominają, że biorą w nich udział nie tylko banki, ale i firmy pośredniczące, które potrafią oferować bardzo atrakcyjne prowizje. Wygląda jednak na to, że mimo tych zagrożeń, nic nie jest w stanie odstraszyć stale rosnącej liczby użytkowników aukcji kredytowych. Większość z nich czeka jedynie na to, by banki chętniej wykorzystywały ten sposób sprzedaży.