Podwyżki, podwyżki i jeszcze raz podwyżki. Na to musimy niestety się przygotować. Pierwsza fala już do nas dociera. Cieszyć mogą się ci, którzy zakupy świąteczna mają już za sobą. Bo jak zwykle, przed świętami ceny rosną jak oszalałe - nawet o 20 proc. Tym razem jednak po świętach nie spodziewajmy się, że ceny wrócą do starego poziomu. Wręcz przeciwnie!
Wszystko przez to, że minister finansów Zyta Gilowska postanowiła głębiej zajrzeć nam do kieszeni. Szczególnie kierowcom - ci najmocniej odczują podwyżkę akcyzy na benzynę. Litr paliwa może zdrożeć nawet o 25 groszy. "Nasz 11-letni opel będzie chyba tylko stał pod domem jako dekoracja" - mówi Krzysztof Rawski. "Już teraz jeżdżę nim tylko od święta. Gdzie te czasy, kiedy benzyna była tańsza niż 2 zł" - wzdycha.
Swoje dołożyła także długotrwała susza tego lata. Zbiory rolników były dużo gorsze, wyjątkowo słabo obrodziły ziemniaki i buraki cukrowe. To wszystko spowodowało, że jest ich mniej i będą dużo droższe niż zwykle.
Żeby tego było mało - w przyszłym roku będziemy... mniej zarabiać! A wszystko przez to, że rośnie składka na ubezpieczenie zdrowotne. Oficjalnie więc będziemy otrzymywali pensję brutto w tej samej wysokości, ale na rękę będziemy dostawać o kilka złotych mniej.
Pięcioosobowa rodzina państwa Rawskich z Gdańska nerwowo odlicza dni do nowego roku. Zastanawiają się, jak uda się im związać koniec z końcem, gdy ceny pójdą w górę. A podrożeje niemal wszystko - jedzenie, używki, paliwa - pisze "Fakt".
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama