Polacy są przywiązani do złotówki. Nie zazdrościmy naszym zachodnim kolegom, że oni zarabiają i wydają euro. Tylko co trzeci z nas uważa, że zmiana waluty jest dobrym pomysłem. Ale ponad 60 procent jednoznacznie mówi unijnym pieniądzom: "nie" - wynika z sondażu TNS OBOP, przeprowadzonego specjalnie dla dziennika.pl.
Najwięcej przeciwników finansowej rewolucji, która czeka nas najprawdopodobniej już w 2011 roku, jest wśród osób z wykształceniem średnim i zawodowym, a także emerytów i rencistów. Zmian nie chcą też najczęściej ci z nas, którzy niewiele zarabiają. Co ciekawe, euro w Polsce nie chcą także uczniowie, choć wydawałoby się, że powinni nowocześnie patrzeć w przyszłość.
Ekonomiści uparcie zaś przekonują, że przyniesie to Polsce więcej korzyści niż strat. Na ich czele stoi prezes NBP Leszek Balcerowicz. "Polska powinna wejść do strefy euro jak najszybciej. Kontrola inflacji, niskie długoterminowe stopy procentowe, lepsza porównywalność cen w euro, redukcja kosztów transakcyjnych w wymianie z zagranicą i niższe marże za pożyczanie pieniędzy na rynku międzynarodowym - to tylko niektóre korzyści dla gospodarki, wynikające ze spełnienia tych kryteriów" - tłumaczy cierpliwie Leszek Balcerowicz.
Przygnębiające jest tylko jedno: kiedy przeliczymy swoje zarobki na euro, o wiele wyraźniej zobaczymy, jak mizerne są w porównaniu z tym, co każdego miesiąca spływa do portfeli naszych unijnych sąsiadów.
Aż 61 procent Polaków nie chce zarabiać i płacić w euro, zamiast w złotych. Tylko co trzeci uważa, że zmiana waluty to dobry pomysł - wynika z sondażu TNS OBOP dla dziennika.pl. Wczoraj premier mówił, że nie powinniśmy się spieszyć z wprowadzeniem euro. Gorąco zaś do tego namawia prezes NBP Leszek Balcerowicz.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama