Żadna firma nie jest bezkarna. Poczta Polska także nie ma prawa robić, co jej się podoba. Nie tylko nie wolno jej gubić przesyłek, ale także dostarczać ich, kiedy jej się podoba. Zwłaszcza jeśli zostały nadane jako np. priorytet, który do odbiorcy powinien dotrzeć już następnego dnia (zwykły list może iść do 14 dni). Jeśli otrzymasz spóźnioną fakturę czy rachunek i opłacając je dostaniesz karę albo twoja firma będzie miała straty (bo np. kontrahent zerwał kontrakt), walcz o odszkodowanie.

Reklama

Możesz się domagać zwrotu kary, jaką musisz teraz zapłacić. Albo zwrotu wartości kontraktu zerwanego przez niedostarczenie przesyłki.

Najpierw musisz napisać do Poczty Polskiej reklamację. Adresujesz ją do dyrektora okręgu poczty, do którego należy twój urząd (wykaz znajdziesz na stronie www.poczta-polska.pl). W ciągu 14 dni powinieneś dostać odpowiedź. Jeśli jest pozytywna, koniec boju. Ale jeśli jest negatywna, koniecznie się odwołaj.

To skomplikowane procedury. Musisz wiedzieć, co dokładnie napisać i podeprzeć się numerami paragrafów. Nie kombinuj sam. Najlepiej skontaktuj się z najbliższym rzecznikiem konsumentów (ich adresy i telefony znajdziesz na stronie www.federacja-konsumentow.org.pl), który za darmo w twoim imieniu napisze do Poczty Polskiej. Jeśli nic to nie da, skieruje sprawę do sądu konsumenckiego, a jeśli będzie trzeba - także cywilnego. Ten zarządzi zwrot należnych Ci pieniędzy.

Reklama

Tłumaczenia dyrekcji Poczty Polskiej, że odszkodowań nie będzie, bo firma na taką ewentualność się nie ubezpieczyła, nie mają znaczenia. Bo to jej problem. Zasądzoną kwotę będzie musiała zapłacić z własnych pieniędzy.

Uwaga! Żeby wywalczyć odszkodowanie, musisz mieć dowód na to, kiedy przesyłkę wysłano. To akurat najprostsze. Data jest na stemplu widniejącym na kopercie czy paczce albo w potwierdzeniu nadania.