Zdaniem ekspertów rynku paliw negocjowana właśnie umowa będzie podpisana, ale za gaz, który kupowaliśmy do tej pory od Rosjan, tym razem możemy zapłacić więcej. O ile? Nie wiadomo, bo żadna ze stron nie chce ujawniać szczegółów rozmów. Polacy jednak nie mają większego wyboru. Umowę muszą podpisać do końca grudnia, kiedy wygasa nasz poprzedni kontrakt ze spółką RosUkrEnergo.

Reklama

Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo po raz kolejny negocjuje z Rosjanami kontrakt na dostawę gazu i jak zapewnia, wszystko jest na dobrej drodze do podpisania umowy. W rozmowach pomagają nam Ukraińcy, którzy mają udziały w spółce RosUkrEnergo, od której kupujemy gaz. Problem jednak w tym, że ostateczna decyzja i tak będzie należała do Rosjan, którzy mają w spółce większe udziały, i to oni tak naprawdę decydują o tym, z kim i na jakich zasadach podpisują kontrakty.

Od Rosjan kupujemy jedną piątą brakującego nam surowca. Bez niego prawie 2 miliony polskich domów zostałyby bez gazu. "Nie ma mowy o takiej sytuacji" - zapewniają szefowie PGNiG. Nie ma jednak wątpliwości, że jeśli nasz nowy kontrakt będzie bardzo kosztowny, to za podwyżkę zapłacą odbiorcy. Tym razem PGNiG będzie miało bardzo mocny argument, który przedstawi Urzędowi Regulacji Energetyki. W tym roku URE cztery razy odrzucił wnioski PGNiG o podwyżkę cen gazu.