LOT robi, co może, żeby przechwycić pasażerów tanich linii lotniczych. Kiedy nie pomogły wielkie akcje reklamowe, postanowił rozszerzyć działalność. Maszyny narodowego przewoźnika będą już wkrótce startować i lądować nie tylko w wielkich, międzynarodowych portach, ale też regionalnych.
Samoloty LOT startować mają wkrótce m.in. z Rzeszowa. Więcej też odlatywać ich ma z Poznania. Obydwa te porty są tańsze niż warszawskie Okęcie. Co to dla nas oznacza? Ano tyle, że mniej nawet o 40 zł zapłacimy za podróż. Co prawda nie zmieni się cena samego biletu, ale stanieją opłaty lotniskowe, które oprócz niego musimy płacić. A te najwyższe w Polsce są na lotnisku w Warszawie.
Skąd takie zmiany? "Musimy dostosować się do tendencji panujących na rynku, a ludzie coraz częściej korzystają z portów regionalnych. Chcemy, by w przyszłości Warszawa stała się przede wszystkim lotniskiem tzw. przesiadkowym" - mówi Marek Krupiński, wiceprezes PLL LOT.
Wątpliwe jednak, żeby wystarczyło to do odebrania pasażerów tanim liniom. Nie ma się co łudzić, że LOT odbierze klientów tanim liniom, bo mimo mniejszych opłat lotniskowych, będzie od nich często nawet o połowę droższy.
Już nie tylko z wielkich lotnisk, ale też małych portów regionalnych będą latać samoloty LOT-u. Przewoźnik chce w ten sposób powalczyć o klienta, bo będzie mógł wreszcie obniżyć ceny biletów. Ale czy to wystarczy, żeby zagrozić tanim liniom?
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama