"Koniec kryzysu. Teraz będzie już coraz lepiej" - zapewnia prezes Fiata, Luca Cordero di Montezemolo. By to ogłosić, zrobił wielką konferencję prasową. I z szerokim uśmiechem chwalił się, ile to milionów euro zarobiła jego firma.
Normalnie nikt by się tym nie zachwycił, ale biorąc pod uwagę fakt, że od 2000 r. Fiat wygrzebywał się z potężnego kryzysu, stało się to poważnym wydarzeniem. Bo przez ostatnie lata sprzedaż aut tej marki spadała - również w Polsce. Mało zgrabne, średniej jakości samochody nikogo specjalnie nie zachwycały. Lepiej było sprowadzić o niebo lepiej wyglądające auta z Unii.
Fiat, ratując się resztką sił, postawił na zmianę wyglądu swych pojazdów. Zmienił karoserię na ładniejszą, polepszył wyposażenie i tylko trochę podniósł cenę. Strzałem w dziesiątkę okazała się panda - większa niż auto osobowe, ale paląca niewiele więcej niż o wiele mniejsze punto i w dodatku w jego cenie!
Odtąd było już tylko lepiej. Jedne modele znikały, w ich miejsce pojawiały się zupełnie nowe. I coraz więcej się ich sprzedaje. W tym roku Fiat ma sprzedać, jak zakłada plan, ponad dwa miliony aut. I wiele wskazuje na to, że tak się stanie, bo tylko latem tego roku nowych właścicieli znalazło prawie pół miliona samochodów.
To dobra wiadomość, bo ten koncern zna każdy z nas. I wielu na zakup autek tej firmy stać, bo - obok suzuki i chevroleta - są jednymi z najtańszych.