Dwudziestu założycieli YouTube.com jest niewiarygodnie szczęśliwych. Pewnie kiedy w lutym zeszłego roku zakładali serwis, nie spodziewali się nawet, że za 19 miesięcy staną się multimilionerami. A zawdzięczają to tylko internautom. Dlaczego?
Bo chętnie wchodzimy na YouTube.com, żeby obejrzeć jakąś wpadkę sławnego dziennikarza albo amatorski film z gatunku "ciekawostki". Serwis jest liderem w swojej kategorii. Różne firmy próbowały go naśladować, ale bezskutecznie.
Transakcja jest już w zasadzie dogadana. Ale nie będzie prosta. Gotówka nie przejdzie "z rąk do rąk". Google przejmie akcje YouTube.com wprowadzając serwis na giełdę.
W branży nie brakuje krytyków. Powód? YouTube ma kłopoty z prawami autorskimi. Duże koncerny telewizyjne, filmowe i muzyczne zarzucają serwisowi pomoc w piractwie internetowym. Ale firma Google też ma głowę na karku. Razem z YouTube.com zaczęła już dogadywać się z branżą rozrywkową, w sprawie zysków z reklam.