"To zdzierstwo" - bez ogródek mówi Maciej Kamiński, który wrócił z rodzinnych wakacji w Jastrzębiej Górze. Razem z żoną i trzyletnim synkiem zamieszkali w pensjonacie, który w sezonie podniósł ceny... trzykrotnie! Pan Maciej musiał zapłacić za mały pokoik prawie sto złotych za dobę (czyli ponad 30 zł za osobę). A trzeba dodać, że to i tak bardzo tanio. W niektórych nadmorskich pensjonatach cena noclegu za jedną osobę zbliża się już do 100 złotych!

"Najgorsi są ci zdziercy ze straganów. Za każdy drobiazg musiałem płacić co najmniej cztery razy tyle, co w supermarkecie" - skarży się Kamiński. Za łopatkę dla dziecka musiał zapłacić 10 złotych, a w sklepie cały zestaw (z wiaderkiem i foremkami) jest za 3 zł. Ponton kupił za 200 zł, w supermarkecie - 50 zł.

Do tego dochodzą horrendalne ceny za jedzenie. Sandacz i halibut kosztuje 7 złotych za 100 gramów. Żeby wyżywić rodzinę, trzeba kupić co najmniej kilogram ryby, a więc 70 złotych w plecy. Frytki, placki czy naleśniki to prawie 5-10 złotych za małą porcję.

Na plaży nie da się leżeć cały dzień. Wieczorem nadmorskie deptaki są pełne atrakcji. Płatnych atrakcji. Dla mniejszego dziecka karuzela (15 zł), plac zabaw (5 zł za 5 minut) i lody (5 zł). Starsze chce rower wodny (6 zł za godzinę), słodkie napoje (5-8 złotych) i automaty do gry (2 zł za 3 minuty gry). Jeszcze po piwie dla rodziców (10 zł) i tym sposobem uzbierze się nam nawet 300-350 złotych dziennie! Horror.





Reklama