Chodzi o 200 głuchoniemych, częściowo sparaliżowanych i upośledzonych umysłowo ludzi, którzy nie chcą być ciężarem dla społeczeństwa, więc uczciwie pracują. Zatrudnia ich 5 zakładów, dotowanych przez Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON). Przepisy są takie, że urzędnicy ze śląskiego PFRON-u nie muszą się martwić o swoje pensje. Powody do zmartwienia mają tylko inwalidzi.
Dlaczego? Ponieważ wysokość pensji dla niepełnosprawnych pracowników ZAZ-ów oblicza się według nowego, bardzo skomplikowanego wzoru. Wzór nie dość, że trudny, to jeszcze daje absurdalne wyniki. I tak na przykład urzędnicy wyliczyli, że śląski inwalida ma dostawać za pracę 833 zł miesięcznie, a nie tak jak mu początkowo obiecano 1,4 tys. zł. Ponadto, pieniądze są dzielone bardzo niesprawiedliwie. Rejony, które nie potrzebują pieniędzy, dostają ich więcej niż miasta, w których statystycznie jest więcej niepełnosprawnych. Ze wzoru wyszło więc, że Śląsk nie dostanie tylu środków, ile rzeczywiście potrzebuje. Dlatego już na jesieni nie wystarczy na pensje dla wszystkich inwalidów.
Okazuje się także, że z powodu absurdalnych przepisów, wzoru nie może uchylić pełnomocnik rządu ds. niepełnosprawnych. Ministerstwo Pracy z kolei boi się dawać dodatkową dotację, bo Naczelna Izba Kontroli zarzuciłaby ministerstwu nieprawidłowości. Absurd!
Głupie, skomplikowane i niesprawiedliwe przepisy powodują, że urzędnicy w Polsce żyją jak pączki w maśle, a ci, którym powinni służyć, cierpią niedostatek. Przykład: śląscy urzędnicy odpowiedzialni za zatrudnianie niepełnosprawnych w tzw. zakładach aktywizacji zawodowej (ZAZ) zarabiają średnio 4 tys. zł miesięcznie. Dla nich pieniędzy nie zabraknie, ale inwalidzi, którzy tam pracują, z powodu biurokratycznej głupoty na jesieni mogą nie dostać pensji.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama