Zaczęło się od tzw. kredytów refinansowych, czyli zamiany zaciągniętego przed laty, droższgo kredytu, na niżej oprocentowany w innym banku. Teraz przyszła kolej na karty kredytowe i limity kredytowe na kontach – pisze DZIENNIK.
PKO BP oferuje karty kredytowe osobom o niskich zarobkach, którym wystarczy dochód 400 zł. Bank Millennium i Fortis Bank kuszą niskim oprocentowaniem. W Raiffeisen Banku klient przenoszący kartę otrzyma natomiast zerowe oprocentowanie.
Chętnych do przenoszenia kart kredytowych przybywa z miesiąca na miesiąc. Banki bronią się, stosując metodę kija. Próbują powstrzymać ucieczkę klientów, przeciągając procedurę rozwiązywania umowy. Żądają tez bajońskich sum za wyciągi i przedterminową spłatę kredytu.
Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Banki podbierają sobie klientów, oferując zamianę starego kredytu na nowy niżej oprocentowany. Teraz kuszą nas tańszymi kartami kredytowymi. Polacy wykorzystują sytuację i zmieniają banki jak rękawiczki.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama