Komisja Europejska uważa, że polskie prawo jest niezgodne z przepisami Wspólnoty Europejskiej. W efekcie rząd może zostać zmuszony do wypłacenia ponad 2 miliardów złotych akcyzy pobranej nielegalnie od właścicieli samochodów.

Według DZIENNIKA, wszystko zaczęło się zaraz po przystąpieniu Polski do UE w maju 2004 r. Dziennikarz i politolog z Warszawy Maciej Brzeziński kupił w Niemczech używane BMW i sprowadził je do Polski. Żeby zarejestrować auto, zapłacił 17 tys. zł akcyzy, ale zaraz potem złożył w urzędzie celnym wniosek o jej zwrot. Twierdził, że polskie przepisy są niezgodne z unijnymi.

Urząd odrzucił wniosek, więc Brzeziński napisał odwołanie do dyrektora izby celnej, ale ten także nie przychylił się do jego żądania. Sprawa trafiła w końcu do wojewódzkiego sądu administracyjnego, który po dwóch tygodniach poprosił o radę Europejski Trybunał Sprawiedliwości. Tym samym sąd ukręcił na polskiego fiskusa bicz - podkreśla DZIENNIK.

Okazało się bowiem, że na początku roku sprawa zainteresowała się sama Komisja Europejska i w ciągu kilku tygodni wydała opinię. "W marcu polski rząd otrzymał od Komisji pismo, w którym jasno stwierdza niezgodność polskiego prawa z artykułem 90. traktatu ustanawiającego Wspólnoty Europejskie" - mówi Jerzy Martini, doradca podatkowy z firmy Baker&McKenzie, który 15 czerwca będzie reprezentował przed Trybunałem Macieja Brzezińskiego.

Dotychczasowe doświadczenia pokazują, że Trybunał broni art. 90. i nie pozwala na dyskryminacje towarów ze względu na kraj ich pochodzenia - zwraca uwagę Adam Bącal, sędzia Naczelnego Sądu
Administracyjnego.

Więcej na ten temat w DZIENNIKU.










Reklama