Według przekazanego w poniedziałek raportu KPP, to doraźne środki, a nie panaceum na chaos w finansach publicznych.

"Wśród rządowych projektów reform trudno znaleźć takie, które przyczyniłyby się jednocześnie do poprawy sytuacji budżetu i zwiększenia tempa wzrostu gospodarczego" - napisali w raporcie eksperci KPP. Według KPP próba wyciągania przez rząd kolejnych danin od przedsiębiorców świadczy o krótkowzroczności i jest szkodliwa dla polskiej gospodarki.

"Przedsiębiorcy, tworząc miejsca pracy generują popyt, płacąc podatki zasilają budżet państwa - są kołem napędowym gospodarki. Tymczasem rząd podejmuje jedynie nieśmiałe próby ich wspierania. Nie dość, że i tak nie odzwierciedlają one realnych potrzeb firm, to próba skorzystania z oferowanej pomocy często rozbija się o mur zawyżonych wymagań i proceduralne przeszkody" - ocenił ekspert KPP Adam Ambrozik.

KPP negatywnie ocenia zaproponowany przez rząd projekt ustawy, podpisanej przed świętami przez prezydenta, pozwalający na skorzystanie przez ZUS ze środków z Funduszu Rezerwy Demograficznej (FRD), zamiast zaciągania kredytów bankowych. Te środki miały trafić do systemu emerytalnego, gdy zwiększy się liczba osób na emeryturze, a zmaleje liczba pracujących.

Według KPP chodzi tylko o doraźne załatanie braków w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych przez nieoprocentowaną pożyczkę z FRD, który przestanie inwestować i zarabiać na przyszłe emerytury. "To przykład psucia systemu, który miał w przyszłości zapewnić Polakom pieniądze na godną emeryturę" - ocenia Konfederacja. Nie wierzą w zapisane w projekcie zobowiązanie, by pożyczone środki wróciły do FRD do 6 miesięcy od ich otrzymania.

Eksperci KPP oceniają też negatywnie pomysł, by do ZUS przekazywać składkę 16,5 proc. pensji, zaś w II filarze - do Otwartych Funduszy Emerytalnych - składkę 3 proc. Obecnie do ZUS trafia 12,2 proc. wynagrodzenia brutto, a do OFE - 7,3 proc. Zmiana ma polegać na tym, że dodatkowe środki lokowane byłyby przez ZUS w obligacjach skarbu państwa. Również obecnie OFE inwestują w te obligacje.

Według KPP pieniądze przekazywane do OFE to środki, które rzeczywiście są inwestowane na rynku finansowym, a składka w ZUS będzie tylko teoretycznym zapisem na bieżąco konsumowanym przez budżet. "Przeniesienie części składek z OFE do ZUS zamiast zapewnić przyszłym pokoleniom bezpieczeństwo, spowoduje brak pieniędzy na wypłatę świadczeń" - ocenia KPP. KPP uważa, że rząd chcąc poprawić sytuację przyszłych emerytów, mógłby obniżyć wielkość opłat pobieranych przez OFE za zarządzanie środkami.

KPP jest też przeciw podwyżce składki emerytalnej i rentowej dla najlepiej zarabiających. Obecnie przestają je płacić, gdy ich dochód przekroczy 30-krotność średnich rocznych zarobków (ok. 95 tys. zł), ale w zamian nie dostaną w przyszłości wysokich emerytur. Zniesienie limitu dotknęłoby ok. 290 tys. osób i pozwoliło na dodatkowe wpływy do FUS ok. 1,3 mld zł. rocznie. Zdaniem KPP takie plany mają tylko jeden cel - uzupełnić niedobory w budżecie FUS. W ocenie KPP dodatkowe środki ze składki rentowej nie wpłyną znacząco na wysokość wypłacanego potem świadczenia, a zniesienie limitu może spowodować większą skłonność do ukrywania swoich dochodów.

Konfederacji nie podoba się też pomysł, by zróżnicować składki płacone przez przedsiębiorców na ubezpieczenie społeczne. "KPP uważa, że taka polityka uderzy nie tylko w najbogatszych, ale przede wszystkim w małe i średnie przedsiębiorstwa oraz w samozatrudnionych, którzy zdecydowali się na opłacanie najniższych składek" - podkreśla Konfederacja w raporcie. "Propozycje rządu - jeśli wejdą w życie - będą swego rodzaju karą za prowadzoną aktywność gospodarczą" - oceniają eksperci KPP.

Zamiast proponowanego przez rząd podatku węglowego zawartego w cenie paliw Konfederacja domaga się zlikwidowania akcyzy od samochodów i wprowadzenia w jej miejsce opłaty rejestracyjnej i okresowej opłaty ekologicznej uzależnionej od emisji szkodliwych substancji. KPP uważa, że podatek węglowy, mimo że jest niski (4 gr. na litr paliwa) i odległy w czasie (ma być wprowadzony od 2012 r.) obniży dochody posiadaczy aut i przełoży się na wzrost cen wszystkich transportowanych towarów. "Ten motywowany szczytnymi celami, na pozór neutralny dla gospodarki podatek, odbije się niekorzystnie na kondycji gospodarki" - ocenia Konfederacja.

Sprzeciwia się też wprowadzeniu uznanych za niezgodnie z unijnym prawem przepisów dotyczących odliczania VAT od kupowanych przez przedsiębiorców pojazdów i paliwa do tych samochodów. Resort finansów chciał do końca 2012 r. ograniczyć prawo do odliczania VAT od paliwa wykorzystywanego do prowadzenia działalności gospodarczej. Na razie rząd nie przyjął tych planów. Rząd zaakceptował propozycję podwyższenia limitu obrotów uprawniającego do zwolnienia podmiotowego z VAT z 50 tys. zł do 150 tys. zł. KPP uważa, że proponowane zmiany zwiększyłyby wydatki na paliwo do firmowych samochodów o ok. 25 proc., po planowanej podwyżce opłaty paliwowej.

Negatywnie ocenia też wymuszanie dywidendy od spółek Skarbu Państwa oraz propozycję wykorzystania dla łatania dziury budżetowej zysku Narodowego Banku Polskiego - 10 mld zł, które nie trafiłyby na rezerwę kursową NBP. W ocenie Konfederacji rezerwa powinna zostać zwiększona, a nie zmniejszona.

Konfederacja Pracodawców Polskich powstała w 1989 roku, skupia ponad 7 tys. firm, zatrudniających przeszło 2,5 mln pracowników.























Reklama