Jeśli nadejdą długotrwałe mrozy, można spodziewać się poważnych problemów z zaopatrzeniem w gaz - ostrzegają eksperci. Według różnych źródeł w sezonie zimowym może brakować nam nawet 500–700 mln m sześc. surowca. To około 4 proc. rocznych potrzeb. "Jednym z rozpatrywanych wariantów może być ograniczenie dostaw dla największych odbiorców przemysłowych" - przyznaje Joanna Zakrzewska z Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG). To jednak czarny scenariusz. "Niezależnie od rozwoju sytuacji klienci indywidualni i odbiorcy instytucjonalni, m.in. szkoły, przedszkola, szpitale, nie są zagrożeni" - zapewnia Joanna Zakrzewska.

Reklama

Gazu brakuje już od dziesięciu miesięcy. W lecie zapotrzebowanie na to paliwo było niewielkie. PGNiG udało się zgromadzić spore rezerwy. Gaz z rezerw jest w stanie zaspokoić 12 proc. krajowego zużycia. Problemem może być natomiast ograniczona moc wypompowywania gazu z magazynów. "To kluczowy element, bo w razie nagłego wzrostu zapotrzebowania nie można nadążyć za potrzebami użytkowników i w pewnym momencie surowca brakuje" - tłumaczy Andrzej Szczęśniak, niezależny ekspert rynku. W efekcie trzeba liczyć się z ograniczonymi dostawami. Wszystko zależy od warunków pogodowych. "Aby system gazowy rozregulował się, wystarczy spadek temperatury do -15 st. C. Gdy utrzyma się ona przez tydzień, a zużycie gazu wzrośnie do co najmniej 50 mln m sześc. dziennie, system nie będzie miał wystarczającej ilości surowca, by dostarczyć go wszystkim. A gdy wyczerpią się zapasy, będzie dramat" - ostrzega Andrzej Szczęśniak.

Więcej informacji:Szykuje się powtórka sprzed roku. Może zabraknąć gazu

p