>>>Ten program rozliczy cię z fiskusem

Zdaniem wiceszefowej PiS Beaty Szydło, przyjęcie już teraz założeń do budżetu na przyszły rok to zabieg marketingowy. Uważa, że założenia makroekonomiczne dotyczące inflacji są nierealne, a zapisana w założeniach wysokość deficytu oznaczałaby duże cięcia. Zarzuciła PO, że traktuje ustawę budżetową instrumentalnie.

Reklama

"Ja to traktuję jako zabieg marketingowy rządu, który wrzuca kolejny temat do dyskusji, zupełnie niepotrzebnie, bo w tej chwili tak naprawdę to nie będzie przyjmowanie budżetu państwa na rok przyszły, tylko przyjmowanie jakiejś tam prognozy, szacunku, jakiejś wizji" - powiedziała we wtorek PAP Szydło, która jest wiceszefową sejmowej Komisji Finansów Publicznych.

Według niej, nowy rząd po wyborach będzie musiał znowelizować budżet, bo założenia makroekonomiczne po pierwszym kwartale, na których opiera się Rada Ministrów prognozując przyszłoroczny plan wydatków i przychodów, są jedynie szacunkami. Przypomniała, że w zeszłym roku założenia te zmieniały się kilkakrotnie. Szydło przekonuje, że przyjęcie budżetu przed wakacjami byłoby "podrzuceniem kukułczego jaja" następcom obecnego rządu. Jej zdaniem nowy rząd będzie musiał "ścinać" zadania, które zostaną wpisane teraz do ustawy budżetowej.

Reklama

Posłanka podkreśliła, że nie przekonują jej argumenty - za wcześniejszym przyjęciem budżetu - dotyczące prezydencji, którą Polska obejmuje w II połowie roku. "To, że w Polsce będzie prezydencja ma oznaczać, że państwo przestaje funkcjonować?" - pytała. Według niej, takie tłumaczenie jest "idiotyczne". "W tej chwili zaczęlibyśmy przygotowywać budżet na rok przyszły nie mając w ogóle danych o tym, w jaki sposób jest zrealizowana jest ustawa budżetowa po pierwszym półroczu w tym roku" - powiedziała Szydło.

Jak podkreśliła nie wiadomo obecnie, jakie zadania powinny być przeniesione na rok przyszły ani jakie dokładnie należy przyjąć wskaźniki do konstruowania nowego budżetu. Wiceszefowa Komisji Finansów uważa, że inflacja będzie wyższa niż ta, którą założył rząd. "Po I kwartale tegoroczna inflacja jednak jest wyższa. Nic nie wskazuje na to, żeby sytuacja finansowa się poprawiła" - dodała.

Szydło jest zdania, że gdyby przyjęty deficyt budżetowy na poziomie 37 mld zł miał zostać utrzymany, oznaczałoby to konieczność cięć we wszystkich obszarach. Zwróciła uwagę, że obecny, tegoroczny deficyt, to około 50 mld zł. Z kolei jeśli chodzi o wzrost PKB - jej zdaniem - będzie można coś powiedzieć na ten temat dopiero po II półroczu.