Bank centralny już raz sprzedawał złote i srebrne monety olimpijskie. Zdecydował się na dogrywkę, bo, jak mówi Jacek Polkowski z NBP, kolekcjonerzy domagali się jak najszybszej sprzedaży monet, które nie trafiły na aukcję główną. Dotyczyło to przede wszystkim monet srebrnych. Przed dwoma tygodniami bank sprzedał ponad 51 tys. sztuk z 80-tysięcznego nakładu po 85 zł. Zapisy trzeba było zredukować.

Reklama

Środowisko numizmatyczne w osłupienie wprawiły zasady aukcji dogrywkowej. Ceną wywoławczą jest cena maksymalna z poprzedniej aukcji. Cena maksymalna wrosła do 120 zł. Bank zapewnia, że jego celem nie jest zawyżanie cen monet. Według Jacka Polkowskiego, NBP liczy na to, że kolekcjonerzy nie będą licytować po maksymalnej cenie 120 zł za sztukę. Dodaje jednak, że niewykluczona jest likwidacja progu ceny maksymalnej. NBP pracuje nad systemem, który – jak mówi Jacek Polkowski – uniemożliwiałby nieuczciwym klientom składanie fikcyjnych ofert na horrendalne kwoty.

Więcej informacji: Kolekcjonerzy zarzucają NBP sztuczne zawyżanie cen monet

p