W tytułach prasowych bardzo rzadko pojawiają się obce słowa, zwłaszcza jeśli dla przeciętego czytelnika są trudne do wymówienia. Jednak największy czeski serwis internetowy poświęcony finansom - Peníze.cz zdecydował się na taki krok. Opublikował w tym tygodniu materiał zatytułowany po polsku - Wywłaszczenie.
Rzecz o zmianach, które w systemie emerytalnym zamierza wprowadzić nasz rząd. Większość ekspertów przepytanych na tę okoliczność przez czeskiego dziennikarza na pomyśle odebrania OFE obligacji skarbowych nie zostawia suchej nitki.
Ekonomista Petr Teplý przypomina w tym w kontekście postać Charlesa Ponziego, twórcy pierwszej w historii piramidy finansowej. Nie przyszłoby mu zapewne do głowy, że jego pomysły zostaną kiedyś wdrożone aż na poziomie władzy państwowej - ironizuje Teplý i zastanawia się: Co będzie dalej? A może nacjonalizacja obligacji znajdujących się w portfelach banków w zamian za obietnicę podniesienia pensji pracownikom instytucji państwowych? Okazuje się, że nie tylko czescy politycy są zdolni do wszystkiego.
Gwarancja podniesienia emerytur? Śmiechu warte! - pisze z kolei publicysta ekonomiczny Petr Fejtek. Plan zmian w polskim systemie emerytalnym jest dla niego „sporym rozczarowaniem wobec postępującego dotąd rozsądnie rządu Tuska. Nie znam kraju, w którym fundusze emerytalne nie mogłyby inwestować w obligacje skarbowe. Mam nadzieję, że to rozwiązanie zostanie uznane za niekonstytucyjne - deklaruje Fajtek. Dlaczego? Bo w jego opinii samo tylko ogłoszenie podobnych planów zwiększa niepewność co do reform w całym regionie Europy Środkowo-Wschodniej.
Reklama
Na wątpliwości natury prawnej wskazuje ekonomistka Ilona Švihlíková. A swoją drogą ciekawe jest to, że na tego typu posunięcia decyduje się prawicowy rząd – dodaje ekspertka. Krytycznie o pomyśle wypowiada się także Radek Urban, czeski wiceminister finansów. Znikną wszelkie korzyści wynikające z istnienia kapitałowego systemu emerytalnego - mówi.
Reklama
W słowach nie przebiera Karel Svoboda, dyrektor generalny towarzystwa emerytalnego ČSOB i szef stowarzyszenia takich towarzystw w Czechach. Nie waha się mówić o polskim scenariuszu jak o kradzieży. To, co dzieje się w Polsce, ma niestety bardzo niewiele wspólnego z faktycznym rozwiązywaniem problemów emerytalnych, a bardzo dużo wspólnego z nędznym zarządzaniem państwem - uważa Svoboda. Zamiast próbować za pomocą sprawnego rządzenia stworzyć zrównoważony budżet, likwiduje się przyszłe świadczenia obywateli tylko po to, by zyskać jednorazowy zastrzyk gotówki. Takie działanie jest bardzo krótkowzroczne, a przede wszystkim nie rozwiąże problemów systemu emerytalnego - dodaje.
Ekonomista Lukáš Kovanda z reform Tuska wyciąga jednak budujący wniosek: Jest to pożyteczna lekcja, szczególnie dla młodych ludzi. Co się tyczy świadczeń emerytalnych, nie ma co polegać na państwie. Trzeba zadbać o to samemu, a najlepiej zacząć od razu, gdy skończy się naukę i dostanie pierwszą pracę.