Od kilku miesięcy z zagranicy płynie do Polski fala sprowadzanych indywidualnie drogich aut. Importerzy wykorzystują różnicę w prawnych regulacjach u nas i w innych krajach Unii oraz bezczynność organów skarbowych i przywożą samochody, od których w Polsce nie trzeba płacić podatku akcyzowego. To wielka oszczędność, bo w przypadku samochodów z silnikami o pojemności przekraczającej 2 litry wynosi on 19 proc.

Reklama

Jak to działa? W większości krajów Unii, żeby uzyskać dla samochodu status ciężarowego, wystarczy zadeklarować, że będzie on wykorzystywany do takich celów. Nie są konieczne żadne przeróbki. - Rzecz odbywa się w obecności właściciela auta w ciągu trzech godzin np. we Frankfurcie nad Odrą w autoryzowanej stacji diagnostycznej - zapewnia pośrednik oferujący swoje usługi na Allegro. Bierze 3 tys. zł. Uważa, że to niewiele, bo w przypadku samochodów takich jak Porsche Cayenne można zaoszczędzić nawet 24 tys. euro.

Kupujący samochody nie wiedzą albo nie chcą wiedzieć, że w Polsce przepisy podatkowe są inne. Rafał Poradka, dyrektor wykonawczy Związku Dealerów Samochodów, tłumaczy, że zgodnie z polskim prawem w takim aucie nie dość, że nie powinno być tylnych siedzeń czy pasów bezpieczeństwa, to nawet żadnego wyposażenia kojarzonego z pasażerami. Chodzi o dywaniki, wentylację, oświetlenie, a nawet popielniczki. Jeżeli jest inaczej, podatek trzeba zapłacić. Co więcej, to na osobę sprowadzającą pojazd prawo nakłada obowiązek jego właściwego sklasyfikowania.

Rafał Poradka jest przekonany, że w większości przypadków przeklasyfikowanie jest zwykłą fikcją, a na nasz rynek trafiają luksusowe vany, terenówki i limuzyny z pełnym wyposażeniem. Związek Dealerów Samochodów szacuje, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy trafiło ich na nasz rynek kilka tysięcy. W każdym z sześciu przypadkowo wybranych wydziałów komunikacji i izb skarbowych, do których zadzwoniliśmy, potwierdzono nam, że codziennie jest po kilka takich przypadków.

Reklama

Resort finansów przestrzega wszystkich tych, którzy uważają, że im się upiekło. Maria Hirsch z biura prasowego ministerstwa twierdzi, że wcześniej czy później urząd skarbowy może zapukać do drzwi właściciela samochodu i sprawdzić, czy auto jest faktycznie takie, jak deklarował w urzędzie celnym lub komunikacyjnym. Jeżeli samochód nie będzie przepisową ciężarówką, zapłaci on nie tylko należną akcyzę, lecz także karę. Na kontrolę urząd ma pięć lat.



Osobowe ciężarówki marki audi, volkswagen czy porsche to rzecz normalna dla wydziałów komunikacji. Urzędnicy nie wychodzą zza biurka, żeby sprawdzić, czy auta uprawnione są do niepłacenia akcyzy. Żaden petent nie odchodzi z kwitkiem. – U nas nie ma kłopotów z rejestracją tego typu samochodów. Do rejestracji potrzebne są tylko aktualne badania techniczne – mówi Piotr Gonerko, zastępca dyrektora wydziału obsługi interesantów do spraw komunikacji Urzędu Miasta w Szczecinie. Podobnie jest w urzędach w Zgorzelcu, Wrocławiu, Poznaniu, Białymstoku, a nawet w Warszawie.

Reklama

Pośrednicy się cieszą, bo za każdy sprowadzony do kraju samochód otrzymują od kontrahentów po 3 tys. zł, a nowi właściciele samochodów oszczędzają na zakupie nawet 18,6 proc. wartości auta. Tyle wynosiłby podatek akcyzowy w przypadku samochodu z silnikiem powyżej 2 l. Według sprzedawców nowych samochodów, którzy cierpią na tej – jak ją nazywają – nieuczciwej konkurencji, ktoś powinien jednak w końcu tupnąć nogą. Rafał Poradka, dyrektor wykonawczy Związku Dealerów Samochodów, wskazuje jako winnego resort finansów. Według niego od maja, gdy skala importu przybrała na sile, granicę co miesiąc może przekraczać już nawet ponad tysiąc samochodów. Ponieważ chodzi o drogie, luksusowe auta, budżet mógł stracić miliony.

Skala zjawiska może być jeszcze większa. Jak twierdzi Maciej Janiszewski, szef KPI Sports Cars, wyłącznego importera Porsche w Polsce, tak naprawdę kombinacje z akcyzą rozpoczęły się tuż po tym jak do polskich salonów wróciła kratka, czyli na początku 2009 r. – Pewnie ktoś pomyślał sobie, że skoro można nie płacić VAT, to dlaczego ma płacić akcyzę – mówi. Prawnicy zastrzegają, że o ile odpis VAT od samochodów z kratką wciąż jest legalny, to za unikanie akcyzy można dostać srogą karę. Nawet 70-krotność należnego podatku.