Wystarczy wysłać e-mailem specjalny formularz i poczekać na kuriera, który przywiezie umowę. Zaledwie po kwadransie od złożenia na niej podpisu bank potwierdza naszą wiarygodność kredytową i możemy się umawiać z tym samym kurierem na dostawę wybranego sprzętu. Mniej więcej tak wygląda kupowanie na raty w sklepach internetowych. Cieszy się ono coraz większą popularnością.
Choć obecnie sprzedaż ratalną przez internet prowadzi zalewie kilka procent z prawie 10 tys. działających w sieci sklepów, to jak wynika z opracowań Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, ich liczba rośnie w tempie 40 – 50 proc. rocznie. To w dużej mierze zasługa instytucji finansowych, które opracowują coraz wygodniejsze dla handlowców i klientów systemy ratalne online.
Firma Żagiel otworzyła specjalną stronę internetową, na której krok po kroku tłumaczy właścicielom sklepów w sieci, co mają zrobić, aby klienci mogli kupować na raty w internecie. Własne systemy udzielania rat przez internet ma już Credit Agricole (dawnej Lukas Bank) czy Sygma Bank. Sieć to dla nich szansa na rozwój, bo ostatnie lata nie były dobre dla kredytów ratalnych – rosnąca popularność kart kredytowych sprawiła, że zainteresowanie tą formą zakupów spada. W grudniu 2010 roku łączna wartość wszystkich zaciągniętych przez Polaków kredytów ratalnych wynosiła 46,4 mld zł. Na koniec czerwca ubiegłego roku było to już 43,5 mld zł – wynika z danych Komisji Nadzoru Finansowego. To między innymi efekt wejścia w życie rekomendacji T zabraniającej bankom udzielania kredytów osobom, których suma rat przekracza 50 proc. dochodów.
Wejście z ofertą dla sklepów internetowych pozwoli nam zdobyć więcej klientów – mówi Justyna Jakubiec z firmy Żagiel. Co prawda instytucje finansowe starają się jak najbardziej uprościć procedurę sprzedaży ratalnej, ale jak zapewnia Przemysław Barbrich ze Związku Banków Polskich, na raty nie mają dziś szans osoby bez dochodów, bo każdy kupujący sprawdzany jest w Biurze Informacji Kredytowej. Polacy najchętniej kupują na raty produkty o wartości od 2 do 15 tys. zł. Jest to głównie sprzęt elektroniczny i komputery, ale coraz częściej także wyposażenie mieszkań.
Reklama
Zupełnie nowym segmentem jest rynek sprzętu rehabilitacyjnego. Dziś produkty te stanowią imponujące 16 proc. rynku ratalnego, podczas gdy jeszcze kilka lat temu nikt o nim nie słyszał. Drugi segment z perspektywami wzrostu to usługi kosmetyczno-medyczne. Już dziś w dużych klinikach oferujących operacje plastyczne czy implanty niemal 40 – 50 proc. zabiegów finansowanych jest kredytem.
Reklama