W chaosie trudno zapanować nad wszystkimi czynnościami. Istnieje większe prawdopodobieństwo, że coś stłuczemy, strącimy, w coś uderzymy. Gdy mamy dużo rzeczy do zrobienia, wszystko zaczyna nam lecieć z rąk. Jak na złość zatnie się drukarka, wylejemy kawę na dokumenty, zepsujemy faks – tłumaczy dr Joanna Heidtmann, psycholog i socjolog, współwłaściciel firmy doradczo-szkoleniowej Heidtman&Piasecki.

Reklama

Pięścią w stół

Niestety bywa też tak, że przedmioty biurowe traktujemy jak worek treningowy. W stresującej sytuacji nie wytrzymujemy napięcia i wyładowujemy złość na komputerowej myszce, słuchawce telefonu czy drukarce.

– To zależy od cech osobowości. Niektórzy potrafią sobie poradzić ze stresem, inni nie. Dlatego są agresywni i to nie tylko w pracy, ale także we własnym domu – wyjaśnia Joanna Heidtman. Skutek? Agresja rzadko przynosi ulgę, częściej – jeszcze większą frustrację.

Reklama

I do tego szkody

Za które w dodatku trzeba zapłacić z własnej kieszeni. Piotr Wojciechowski, zastępca dyrektora departamentu prawnego Państwowej Inspekcji Pracy, zwraca uwagę, że przepisy kodeksu pracy szczegółowo regulują kwestie związane z odpowiedzialnością materialną pracownika za mienie firmy. – Jeżeli mamy do czynienia z pracownicą-szkodnikiem, która codziennie wchodząc do pracy, na dzień dobry kopie komputer butem szpilką, a następnie rzuca klawiaturą o blat, powoduje szkody w sposób umyślny – tłumaczy. – Wtedy na podstawie art. 122 kodeksu pracy pracodawcy należy się odszkodowanie w pełnej wysokości wartości szkody, w tym przypadku naprawy sprzętu – dodaje. Co innego, gdy pracownik spowoduje szkodę nieumyślnie, np. gdy przechodząc obok biurka koleżanki, strąci gorący kubek z rosołem i zaleje klawiaturę. – Wtedy wysokość odszkodowania, jakiego może domagać się pracodawca, jest ograniczona jedynie do trzech pensji pracownika, nawet jeśli koszty naprawy drogocennego sprzętu są wyższe – wyjaśnia Piotr Wojciechowski.

Nie podkradaj

Reklama

Są też tacy szkodnicy, którzy przywiązują się do materiałów i sprzętów biurowych do tego stopnia, że uważają je za swoje. A to jest już sprzeczne z prawem. Co do tego wątpliwości nie ma Piotr Wojciechowski z PIP: – Wyobraźmy sobie pracownika, który codziennie uszczupla majątek chlebodawcy o ryzę papieru komputerowego, kilogram wołowiny lub dwie książki wynoszone pod bluzką. Takie praktyki mogą być potraktowane przez pracodawcę jako ciężkie naruszenie podstawowych obowiązków pracownika. Spowoduje to natychmiastowe rozstanie w trybie art. 52 kodeksu pracy z powodu popełnienia przestępstwa, które uniemożliwia dalsze zatrudnianie go na zajmowanym stanowisku. Przestępstwo, o którym tu mowa, to oczywiście kradzież – podkreśla. – Pracodawca może też uznać, że waga przewinienia nie jest na tyle duża, aby rozstać się z pracownikiem, gdy np. złapano go na wynoszeniu flamastra lub gumki. Wtedy może zastosować którąś z kar porządkowych: upomnienie, naganę lub pozbawienie pracownika premii – wylicza.

Uwaga! Awaria

Nic więc dziwnego, że w wielu firmach gospodarowanie materiałami biurowymi jest regulowane wewnętrznymi przepisami. Na przykład w firmie Siemens Sp. z o.o. komórki czy notebooki powierzane są pracownikom na zasadzie odpowiedzialności finansowej. – Sprawę zabezpieczenia takiego sprzętu regulują nasze przepisy. Pracownik ponosi też odpowiedzialność za użytkowany samochód służbowy. Ale przypadkowe zniszczenie czy uszkodzenie telefonu, klawiatury czy szuflady w biurku nie jest traktowane jako wykroczenie, a jedynie jako awaria, którą szybko usuwają służby techniczne – wyjaśnia Hubert Górski, dyrektor ds. Public Relations w Siemens Sp. z o.o. – Jeśli natomiast chodzi o materiały biurowe, nie są one reglamentowane i korzystanie z nich nie podlega restrykcjom – dodaje.

Na czym pracownicy wyładowują swoją złość w biurze?

•na biurku 32 proc.

•na drobnym sprzęcie biurowym (długopisy, zszywacze) 26 proc.

•na aparacie telefonicznym 16 proc.

•na klawiaturze komputera 16 proc.

•na drukarce 12 proc.

•na komputerze 11 proc.

•na pamięci USB 8 proc.

•na roślinach 3 proc.

•na ściance między biurkami 2 proc.

Źródło: ICM Research na zlecenie firmy Canon