Przeciętna płaca brutto w sektorze przedsiębiorstw jest coraz bliżej granicy 5 tys. zł. Jak podał wczoraj Główny Urząd Statystyczny, w marcu średnie wynagrodzenie wyniosło 4886,56 zł. Było o 6,7 proc. wyższe niż rok wcześniej. Gdyby to tempo utrzymało się dłużej, to wiosną przyszłego roku na trwałe statystyczna pensja wynosiłaby już ponad 5 tys.

Jak szybko będą rosły pensje?

Nie dotyczy to jednak całej gospodarki. Sektor przedsiębiorstw to firmy niefinansowe zatrudniające co najmniej 10 osób. Nie obejmuje on najmniejszych przedsiębiorstw, w których płace są na ogół niższe niż w dużych firmach.
Niewykluczone jednak, że na stałe przekroczenie przez średnią 5 tys. zł (jednorazowe jest możliwe pod koniec roku, gdy wypłacane są np. dodatkowe wynagrodzenia w górnictwie) trzeba będzie poczekać nieco dłużej. – W drugiej połowie tego roku dynamikę wzrostu płac nominalnych może ograniczać efekt statystyczny – uważa Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku. Na razie o duże zwyżki jest stosunkowo łatwo, bo w I półroczu 2017 r. wzrost średniej płacy nie przekraczał 5 proc. Później jednak przyśpieszył już do ponad 6 proc.
Reklama
Reklama
Duża część ekonomistów spodziewa się jednak, że w kolejnych miesiącach tempo wzrostu płac może jeszcze lekko przyśpieszyć. O 7-proc. lub lekko wyższym wzroście mówią np. ekonomiści Credit Agricole Bank Polska czy Banku Ochrony Środowiska.
W poprzednich dwóch miesiącach tempo wzrostu wynagrodzeń było nieco wyższe. – Głównym czynnikiem, który spowalniał wzrost płac, był efekt wysokiej bazy sprzed roku związany z wypłatą, wyjątkowo w marcu, drugiej raty czternastki w Katowickim Holdingu Węglowym. Okolicznością negatywną dla tempa wzrostu wynagrodzeń w marcu była również niekorzystna różnica w liczbie dni roboczych, obniżająca dynamikę płac pracowników zatrudnionych na akord. W przeciwnym kierunku oddziaływały natomiast podwyżki pensji w KGHM – analizuje Krystian Jaworski, ekonomista Credit Agricole.

Szybko rosło energetykom, wolniej górnikom

Według GUS w całym pierwszym kwartale najwyższy wzrost płac miał miejsce w branży energetycznej i gazowniczej – wyniósł 10,2 proc. Najmniejsze podwyżki miały miejsce w górnictwie – 1,2 proc. w skali roku.
Chociaż nominalny wzrost płac w ostatnich miesiącach lekko wyhamował, to realny od kilku miesięcy utrzymuje się na stabilnym poziomie przewyższającym 5 proc. To zasługa mniejszej inflacji. W marcu ceny towarów i usług konsumpcyjnych były o 1,3 proc. wyższe niż rok wcześniej. Jesienią rosły w tempie ponad 2 proc.
Niska inflacja oznacza też niewielką różnicę między nominalnym a realnym wzrostem funduszu płac w sektorze przedsiębiorstw. Biorąc pod uwagę, że liczba zatrudnionych wzrosła w nim w marcu do 6,2 mln osób, w skali miesiąca na wynagrodzenia firmy przeznaczyły nieznacznie ponad 30 mld zł – o prawie 11 proc. więcej niż rok wcześniej (realnie wzrost w I kw.wyniósł 9,3 proc.). Podobnego okresu równie szybkiego wzrostu nie mieliśmy od 2008 r. To korzystny sygnał z punktu widzenia dynamiki konsumpcji i wzrostu gospodarczego. – Obniżająca się inflacja przy jednoczesnym wzroście płac nominalnych powoduje, że rośnie ich siła nabywcza, a to z kolei przekładać się będzie na dalszy relatywnie wysoki wzrost konsumpcji w gospodarce. Tempo wzrostu PKB pozostanie nadal wysokie – ocenia Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.
Równocześnie analitycy wskazują, że mimo dobrej koniunktury wzrost zatrudnienia nie przyśpiesza. W marcu wyniósł on 3,7 proc. w skali roku. "Podaż pracy wydaje się być na wyczerpaniu i to uniemożliwia dalszy wzrost" – oceniają ekonomiści Banku Zachodniego WBK. mBank zwraca z kolei uwagę na rosnący odsetek firm skarżących się na barierę braku pracowników.