Kajaki, rowery czy skutery to już za mało, by przyciągnąć rzesze turystów nad wodę. Za to kule wypełnione powietrzem do chodzenia po wodzie to hit ostatnich sezonów, który ciągle się nie nudzi. A uruchomienie tego biznesu jest mniej kosztowne niż otwarcia wypożyczalni sprzętu wodnego. Nie trzeba też posiadać uprawnień instruktorskich. A zyski mogą być spore. Za 10 minut zabawy weźmiemy 12 – 14 zł. Wcześniej musimy zainwestować zaledwie jakieś 2 tys. zł w kule i dmuchawę.
Trzeba też wynająć kawałek plaży od właściciela. Te nad jeziorami są najczęściej w rękach osób prywatnych lub firm. Plaże nadmorskie należą do Urzędu Morskiego, ale dzierżawią je gminne ośrodki kultury sportu i rekreacji. Koszt wynajmu wynosi ok. 2,5 tys. zł miesięcznie nad jeziorem, nad morzem ok. 3 tys. zł – tłumaczy Tomasz Szukalski, właściciel firmy eventowej e-Bieszczady.pl. Trzeba mieć miesięcznie ok. 200 klientów, by zwrócił się nakład.
Wśród poszukiwanych atrakcji są też te, które turyści spotkali już za granicą. Na przykład stoisko z tatuażami z henny. Zarabia się na kliencie tyle co na kuli, przy wielokrotnie niższym wkładzie własnym. Zakup pasty z henny i przyrządu do jej nakładania to wydatek kilkudziesięciu złotych. Na turystyczny stolik i krzesło potrzeba drugie tyle. Ich postawienie na ulicy kosztuje ok. 10 zł dziennie.
Niezależnie od miejsca oblężenie wciąż przeżywają budki z fast foodem i lodziarnie. Ale kolejka zawsze będzie większa tam, gdzie frytki czy lody są zakręcone w świderek. W tym roku powstanie ponad 10 tys. takich punktów. W 2010 r. przedsiębiorcy utworzyli ich niecałe 7 tys. – mówi Jan Bondar z Głównego Inspektoratu Sanitarneg
Reklama
Handlując siedem dni w tygodniu, można zarobić na nich 20 tys. zł miesięcznie, a nawet więcej, bo lodziarnie w dobrych punktach mają nawet ponad 200 klientów dziennie. Tymczasem na rozpoczęcie biznesu wystarczy ok. 20 tys. zł. Wynajęcie lokalu to koszt 1 – 2 tys. zł, a zakupu automatu do lodów 16 – 18 tys. zł. W przypadku jego dzierżawy cena spada do 3 – 4 tys. zł miesięcznie. Taniej wyjdzie otworzenie coraz bardziej popularnego fast foodu na kółkach. Wózek, z którego można serwować hot dogi, to 13 – 14 tys. zł.
Reklama
W tym roku uruchamianiu działalności sezonowej wyjątkowo sprzyja przychylność urzędników. Mowa nie tylko o sanepidzie, który stara się szybko przeprowadzić kontrole przyszłych placówek z jedzeniem, ale też urzędach gmin i zarządzających drogami miejskimi. Mamy świadomość, że lato jest krótkie, dlatego na zgodę w sprawie wynajęcia pasa drogowego do handlu czeka się kilka dni. Koszt wynajęcia 1 mkw. ulicy to 2 zł – mówi pracownik Urzędu Gminy w Ustce.
DGP radzi
Jak wystartować z wakacyjnym biznesem
– Przed uruchomieniem biznesu zarejestruj działalność w Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej. Jest to bezpłatne.
– Zgłoś firmę w ZUS.
– Pamiętaj o dodatkowych zezwoleniach, np. na sprzedaż alkoholu, na handel na plaży czy w pasie drogowym, oraz konieczności poddania się kontroli inspektora sanitarnego, gdy w lokalu będzie sprzedawane jedzenie.
– Za handel na ulicy bez zezwolenia grozi kara administracyjna w postaci 10-krotności stawki wynajmu do czasu zalegalizowania działalności.
– Kasa fiskalna dla nowej działalności jest obowiązkowa dopiero po przekroczeniu obrotów w wysokości 20 tys. zł.
– Działalność po sezonie można zawiesić. Wystarczy wystąpić z wnioskiem do CEIDG, jest to bezpłatne. Po 24 miesiącach trzeba wznowić lub wyrejestrować działalność.