Bezrobocia na koniec 2011 r. wyniesie 10-11 proc. Ale przy spełnieniu kilku warunków możliwe jest też, że osiągnie poziom zapisany w budżecie - 9,9 proc. Wiceminister pracy, Czesława Ostrowska prognozuje w rozmowie z PAP, że w lutym, bądź marcu może przekroczyć 13 proc.

Reklama

"Myślę, że na koniec roku stopa bezrobocia będzie oscylować wokół 10-11 proc. Osiągnięcie wyniku zgodnego z założeniami budżetowymi, czyli 9,9 proc., jest możliwe, ale musi być spełnione kilka warunków. Istotny będzie wpływ otwarcia rynku niemieckiego i austriackiego w maju. Ważny będzie także przebieg zimy - zarówno na początku, jak i na końcu roku" - powiedziała w rozmowie z PAP wiceminister pracy Czesława Ostrowska.

Na początku stycznia minister pracy Jolanta Fedak napisała w odpowiedzi na interpelację poselską, że obniżenie stopy bezrobocia do 9,9 proc. jest niezagrożone. Ostrowska prognozuje, że skala wzrostu bezrobocia w styczniu może być podobna do grudnia, jednak prognozy są ryzykowne.

"Ciężko po tych niepełnych dwu tygodniach stycznia mówić o skali wzrostu. To może być wzrost o 0,6 pkt. proc. jak w grudniu, ale może być i mniej - np. 0,3 pkt. proc." - dodała wiceminister. Z szacunków Ministerstwa Pracy i Polityki Socjalnej wynika, że bezrobocie w grudniu wzrosło do 12,3 proc. wobec 11,7 proc. w listopadzie.

Reklama

Zdaniem Ostrowskiej, w lutym bądź marcu stopa bezrobocia prawdopodobnie przekroczy 13 proc., zaś w latem będzie utrzymywać się poniżej 11 proc.



"Przekroczenie 13 proc. w lutym, bądź marcu jest prawdopodobne, ale nie jest nieuniknione. Cieplejsza zima może sprzyjać szybszemu rozpoczęciu prac budowlanych. Należy podkreślić, że sytuacja na rynku pracy normalizuje się. Trendy w gospodarce, a także prognozy wskazują na to, że będzie przybywać miejsc pracy, więc więcej osób znajdzie zatrudnienie. Wciąż posiadamy także środki finansowe na aktywizowanie bezrobotnych i subsydiowanie miejsc pracy. Te działania będą jednak mniejsze niż w latach poprzednich, gdyż po pierwsze dysponujemy mniejszymi środkami. Po drugie, środki te będą kierowane przede wszystkim do tych bezrobotnych, którzy są w najtrudniejszej sytuacji na rynku pracy. - powiedziała Ostrowska.

Reklama

"Zapowiedzi pracodawców sygnalizują nam, że wzrost zatrudnienia będzie większy niż w zeszłym roku. Zapowiedzi zwolnień grupowych są na poziomie zbliżonym do zeszłorocznych. To wskazuje, że miesiącach wakacyjnych bezrobocie zejdzie poniżej 11 proc." - dodała.

Zdaniem Ostrowskiej, otwarcie w maju niemieckiego i austriackiego rynku pracy nie musi odbić się widocznym spadkiem bezrobocia w Polsce. Resort szacuje, że w kolejnych trzech latach może wyjechać z Polski do tych państw 100-300 tys. osób.

"Liczba osób, która wyjedzie w poszukiwaniu pracy będzie na pewno niższa niż liczba osób wyjeżdżających do państw anglosaskich w 2005 roku. Ciężko jednak określić jaka to będzie skala emigracji - to może być 100-120 tysięcy osób, ale i 300 tysięcy osób. Będzie to rozłożone w czasie. Nie można jednak mówić, że to na pewno odbije się widocznie na spadku stopy bezrobocia w maju" - powiedziała.

"Zakładamy, że większość osób, które zdecydują się na pracę w Niemczech to będą osoby o niższych kwalifikacjach. Te osoby także w latach poprzednich podejmowały prace sezonowe m.in. w niemieckim rolnictwie. Na ich miejsce do Polski przyjeżdżają natomiast pracownicy sezonowi ze Wschodu. Dla polskiej gospodarki istotniejsze jest czy i w jakiej skali nastąpi odpływ pracowników wyspecjalizowanych, o wysokich kwalifikacjach" - dodała.



Według Ostrowskiej, otwarcie rynku pracy w Niemczech i Austrii może skutkować zwiększoną dynamiką wzrostu wynagrodzeń w 2011 r., zatrudnienie w 2011 roku wzrośnie o 1,5 proc. rok do roku. "Od 2011 roku rozpoczyna się kształtować +rynek pracownika+, m.in. ze względu na początek niżu demograficznego. To sprawi, że płace w tym roku powinny rosnąć. Efekt ten będzie zwiększony także przez pełne otwarcie rynku UE - polscy pracodawcy będą chcieli zatrzymać wykwalifikowanych pracowników, więc będą podnosić pensje - powiedziała Ostrowska.

"Zatrudnienie w gospodarce także będzie rosło, ale trudno jest określić w jakiej skali. Eksperci mówią, że może to być roczny wzrost o 1,5 proc., i ja sądzę, że tak będzie" - dodała. Zdaniem Ostrowskiej, zatrudnienie będzie ograniczane m.in. w logistyce i łączności, zaś rosło będzie głównie w usługach i branży budowlanej.

"Kłopoty mogą być w takich gałęziach jak logistyka, łączność czy szeroko rozumiane przetwórstwo przemysłowe. Tak wynika z zapowiedzi zwolnień grupowych, jednak często te zapowiedzi nie przekładają się na rzeczywistość. Zatrudnienie powinno natomiast w tym roku rosnąć w usługach, budowlance i winnych branżach powiązanych z projektami infrastrukturalnymi" - dodała.