Za pieniądze z Leadera można tworzyć miejsca pracy na wsi, wspierać wiejskie przedszkola czy świetlice, podnosić kwalifikacje mieszkańców wsi. Ale to teoria, bo w praktyce pieniądze zalegają na kontach i prawie nikt po nie nie sięga. Choć, jak ocenia Business Centre Club w raporcie o wykorzystaniu środków z UE, Polska generalnie dobrze radzi sobie z unijnymi dotacjami. Połowa z nich została już rozdzielona między firmy, samorządy i innych beneficjentów.
Do tej pory w ramach programu Leader udało się wykorzystać zaledwie 12 proc. z 3,4 mld zł. Dla porównania w Programie Operacyjnym Kapitał Ludzki (PO KL) adresowanym do wszystkich wykorzystano już ponad połowę. Porażka Leadera spowodowana jest nieprzyjaznymi zasadami podziału pieniędzy, brakiem jego promocji ze strony resortu rolnictwa oraz wsparcia w ubieganiu się o te pieniądze.
Firmy starające się o fundusze z Leadera muszą wydać własne pieniądze na inwestycje, a dopiero potem mogą się ubiegać o ich zwrot. W PO KL zwykle dostają je z góry. W Leaderze wkład własny został ustalony na 30 proc. – w PO KL zwykle nie jest potrzebny. "Żaden program adresowany do mieszkańców wsi nie ma tak restrykcyjnych zasad" - mówi Krzysztof Margol z Nidzickiej Fundacji Rozwoju Nida.
Największym problemem Leadera jest jednak to, że większość potencjalnych jego odbiorców w ogóle nie wie o jego istnieniu. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie przeprowadziło żadnej kampanii promocyjnej. Resort nie widzi jednak zagrożeń dla realizacji Leadera. Podkreśla, że cały czas są upraszczane procedury. Pomija milczeniem to, że na razie pieniądze z tego programu są wykorzystywane głównie na organizację festynów i dożynek.
Reklama
Leader to jeden z niewielu programów, którego realizacja stoi pod znakiem zapytania. Według BCC na koniec tego roku zostaną podpisane umowy o przyznaniu wsparcia na ponad 40 z 67 mld euro, które dostaliśmy na lata 2007 – 2013 (możemy je wydawać do 2015 roku). "Jeśli to tempo zostanie utrzymane, to do końca 2012 roku podzielimy między beneficjentów wszystkie unijne pieniądze" - ocenia Jerzy Kwieciński, ekspert BCC i były wiceminister rozwoju regionalnego.
Reklama
Obecnie miesięcznie wypłacamy 1,8 mld zł. Jeśli chcemy zdążyć z wydaniem całości środków, to powinniśmy co miesiąc wydawać 4,5 mld zł. Osiągnięcie takiego tempa będzie wymagało od rządu nie tylko sprawnej pracy z beneficjentami, ale także zmniejszenia barier biurokratycznych.
Najsłabiej z wydatkowaniem pieniędzy unijnych radzą sobie PKP oraz firmy zrealizujące projekty związane z bezpieczeństwem energetycznym (np. nie ruszyła budowa rurociągu Odessa – Brody). Kiepsko idzie też budowa gospodarki elektronicznej. Jeśli szybko nie ruszą tu inwestycje, to nie ma szans, by ukończyć je przed 2015 rokiem. Czyli stracimy część dotacji unijnych.