Na starość oszczędza jedynie co ósmy z nas, wynika też z raportu "Postawy Polaków wobec finansów". Dlaczego tak się dzieje? – o to dziennik.pl zapytał ekspertów, w tym m.in. dr Agatę Trzcińską z wydziału psychologii Uniwersytetu Warszawskiego i prof. Tomasza Zaleśkiewicza z Uniwersytetu SWPS we Wrocławiu. Tak powstała lista 7 grzechów głównych oszczędzania.

Reklama

Grzech 1, plan na brak planu
"Odłożę to, co zostanie mi na koniec miesiąca"

Wychodzisz z założenia, że zaczniesz oszczędzać, kiedy tylko na koniec miesiąca zostaną Ci wolne środki. Złe podejście – to się nigdy nie stanie! Przyznaj to uczciwie – nie masz żadnego planu; nie myślisz i nie przewidujesz, ile w danym miesiącu odłożysz. Twoja strategia to brak strategii.
A jak w okolicy 30 dnia miesiąca pieniądze jednak się znajdą? - zapytają niektórzy. Prawda jest taka, że w jednym miesiącu się znajdą, w innym – już niekonieczne. Nic więc dziwnego, że po 3-4 miesiącach twoja frustracja się pogłębi i koniec końców wypowiesz zdanie: "Nie mam z czego oszczędzać. Za mało zarabiam!".

Żeby oszczędzać nie jest ważny poziom dochodów, ale subiektywne przekonanie, jak bardzo są one wysokie. Po drugie liczy się to, na ile wierzymy, że damy radę.

Grzech 2, brak kontroli bieżących wydatków
"Co miesiąc na jedzenie wydaję... Zaraz, zaraz!"

Reklama

Często nie masz w ogóle orientacji w domowych budżecie. Ile pieniędzy idzie na życie, a ile kosztują cię rachunki razem z ratami kredytów? Ile możesz wydać na jedzenie? A ile na bilety i paliwo? – to podstawowe pytania. Nie musisz podawać kwot co do grosza, wystarczą orientacyjne dane. Nadal nie wiesz?

Brak kontroli bieżących wydatków na pewno nie pomaga oszczędzaniu. Niewykluczone, że doprowadzi z kolei do pętli długów. Nie tędy droga.

Grzech 3, zbyt ambitny plan
"Mam silną wolę, wszystkiego sobie odmówię. Dam radę"

Bez kawy, kina, teatru, czekolady – jakiś czas na pewno dasz radę. Ucieszysz się nawet, że oszczędności z dnia na dzień rosną – w końcu zaczęło się od dużych kwot. Ale z czasem rosnąć będzie też twoja frustracja. I jest bardzo prawdopodobne, że w końcu pękniesz, bo mocno przeceniłeś swoje zdolności. A wtedy kupisz sobie wszystko to, czego wcześniej tak bardzo sobie odmawiałeś. To jak z dietą – po pewnym czasie marzysz już tylko o frytkach i hamburgerze.

Reklama

Grzech 4, wydatki poza planem
"Tylko ten jeden raz, pierwszy i ostatni"

"Przecież w końcu coś mi się należy od życia", "Jakoś muszę uczcić ten pierwszy 1 tys. zł oszczędności", "Ale to była okazja – grzechem było nie kupić tych butów/sprzętu audio" – z czasem znajdowanie podobnych wymówek wejdzie Ci w krew. Poza tym zawsze będą rzeczy ważniejsze od odkładania pieniędzy. A to awaria pralki, a to choroba dziecka, a to wizyta u dentysty czy np. niezapowiedzianie odwiedziny. I jak tu nie sięgnąć w takiej sytuacji po wolne środki?

Na początku weźmiesz tylko drobną sumę. Potem jeszcze kilkaset złotych. I koniec końców naruszysz oszczędności dość znacznie. Poza tym coraz trudniej będzie ci utrzymać dyscyplinę. "Skoro raz wziąłem i nic się nie stało…" – pomyślisz wtedy.

Grzech 5, działanie bez celu
"Ale po co? Na emeryturę? Przecież jeszcze mam czas"

Brak celu. Albo też cel zbyt rozmyty lub bardzo odległy – to wszystko sprawia, że trudniej przyjdzie Ci utrzymać samokontrolę. Motywacja będzie słabnąć, z kolei większa stanie się pokusa, by z oszczędności co nieco uszczknąć. Dlaczego? Z wielkim trudem przychodzi nam myślenie o celach abstrakcyjnych. Dużo łatwiej oszczędzać na samochód, remont mieszkania czy wycieczkę planowaną za kilka miesięcy niż np. emeryturę. Nie sposób nawet sobie tego wyobrazić.

Grzech 6, wszystko na jednym koncie
"Ale odkładam pieniądze; po prostu trzymam je na ROR"

Nie, nie i jeszcze raz nie. Naprawdę chcesz co miesiąc obliczać, ile nie wolno Ci wziąć z konta?! Początkowo będzie to nawet łatwe – jeśli zdecydujesz się oszczędzać 700 zł miesięcznie, to po dwóch miesiącach będzie to – 1400 zł, po trzech – 2100 zł. Ale co dalej, np. za siedem miesięcy? No właśnie! Przecież nie będziesz za każdym razem wykonywał mniej lub bardziej skomplikowanych obliczeń. Poza tym, skoro pieniądze są pod ręką, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby je wydawać, prawda?

ROR, czyli rachunek obliczeniowo-rozliczeniowy, w przeciwieństwie do lokaty albo nie jest w ogóle oprocentowany, albo oprocentowanie jest na nim symboliczne. Po uwzględnieniu inflacji, oszczędności na takim koncie będą z miesiąca na miesiąc… topniały.
Jeśli z kolei chodzi o lokatę, to banki dużo bardziej cenią sobie nowych klientów – w praktyce: lokata w placówce za rogiem może być nawet dwa razy wyżej oprocentowana.

Grzech 7, przespane okazje
"A co ja tam będę sobie pętle zakładał/zakładała na szyję"

Kiedy nawet udaje Ci się uzbierać trochę gotówki, wolisz mieć ją stale pod ręką (najczęściej właśnie na lokacie albo ROR). Nie próbujesz w żaden sposób inwestować tych pieniędzy, choćby w wynajem mieszkania, zakup pokoju w aparthotelu albo np. obligacje. Innymi słowy: zostawiasz sobie otwartą furkę - a koniec końców jak potrzebujesz kasy, to z niej korzystasz.

Nie szukasz okazji, by się zmotywować. Jak ognia unikasz takich form oszczędzania, które trudno jest zerwać lub odstąpienie od nich wiąże się z wysokimi karami. Innymi słowy: nie myślisz o długoterminowych inwestycjach. A nawet jeśli, to często spodziewasz się ogromnych zysków. I to od razu. Natychmiast!

Uniknięcie 7 grzechów głównych oszczędzania jest proste – przynajmniej w teorii. Odkładaj zawsze na początku miesiąca ustaloną kwotę, po tym jak przeanalizowałeś już swój budżet. Pamiętaj, by nie była ona zbyt wysoka. Oprócz środków na wydatki bieżące i oszczędności, pomyśl też o budżecie na awaryjne sytuacje (może być nawet niewielki). Wszystko po to, by w nagłych przypadkach nie sięgać po oszczędności. Dywersyfikacja – o niej też warto pamiętać. Lokuj pieniądze w różne aktywa, lokaty czy np. obligacje skarbowe.