Nie będzie globalnego podatku od transakcji finansowych. Lansowany przez prezydenta Francji Francois Hollande’a – i wcześniej Nicolasa Sarkozy’ego – projekt ostatecznie nie znalazł się w komunikacie końcowym szczytu przywódców krajów G-20 w Meksyku. Przeciwko takiemu rozwiązaniu wystąpił premier Wielkiej Brytanii David Cameron. Ale także przywódcy Brazylii i Meksyku, którzy opierają strategię rozwoju swoich państw na liberalnym podejściu do przepływu kapitału.
Na wprowadzenie nowego podatku nie ma też szans w ramach całej Unii Europejskiej. Poza Londynem jest temu przeciwna m.in. Szwecja. Pomysł, poza Francją, popierają natomiast Niemcy. Zgodnie z traktatem lizbońskim nowe rozwiązanie można wprowadzić w ramach tzw. mechanizmu wzmocnionej współpracy, ale pod warunkiem że weźmie w nim udział przynajmniej 10 krajów członkowskich.
Stawka nowego podatku miałaby wynosić 0,1 proc. od sprzedaży akcji i obligacji oraz 0,01 proc. w przypadku instrumentów pochodnych. Paryż ma nadzieję, że w ten sposób uda się zebrać łącznie około 30 mld euro rocznie. Środki te miałyby zasilić specjalny fundusz, który byłby wykorzystywany w razie zagrożenia bankructwa strategicznie ważnych banków.