W wywiadzie dla "Gazety Prawnej" Grabowski twierdzi, że na zaniechaniu wprowadzenia podatku liniowego - czyli zrównania stawek PIT i CIT - nie stracą przedsiębiorcy.

"Nie róbmy z przedsiębiorców ofiar. Jestem przekonany, że każdy podatnik, decydując się na formę opodatkowania, zawsze wybierze opcję najbardziej korzystną dla siebie. Jedni zostaną przy liniowym PIT ze stawką 19 proc. Inni zawsze mogą przejść na zasady ogólne" - przekonuje w rozmowie wiceminister finansów.

Zapowiedział też, że w 2009 roku Polacy nie mogą liczyć na zniesienie dwóch podatków: giełdowego i Belki (płaconego m.in. od oszczędności w bankach i funduszach kapitałowych). Do dyskusji nad likwidacją tej daniny resort ma wrócić dopiero w 2010 roku.

Co więcej, Grabowski przyznał, że rząd w ogóle nie myśli o obniżce innych podatków. Polscy podatnicy nie mogą się spodziewać ze strony rządu podobnych gestów jak podatnicy brytyjscy, czyli chociażby przejściowego obniżenia podstawowej stawki VAT - dodał.

Grabowski tłumaczył, że zaniechanie zmian to efekt kryzysu gospodarczego na świecie i przygotowania przez rząd kosztownego planu antykryzysowego. Jego zdaniem zmiany związane z podatkiem liniowym trzeba odłożyć m.in. właśnie z tego powodu.

"Po drugie, duże zmiany w systemie podatkowym zawsze oznaczają większą niepewność, jeśli chodzi o przychody budżetowe. Po trzecie, koniec 2008 roku pokazał, że plany, jeśli chodzi o wpływy budżetowe - zwłaszcza w podatkach pośrednich - były zbyt optymistyczne. W takiej sytuacji duże zmiany nie są wskazane ze względu na ryzyko dla finansów publicznych" - stwierdził Grabowski.









Reklama