Dziś przy wykresach niektórych indeksów warszawskiej giełdy widać było zielone strzałki. Zwyżkował WIG20, pokazujący kondycję 20 największych spółek. Na zamknięciu indeks 20 największych spółek giełdowych osiągnął 1570,11 pkt, czyli wzrósł w stosunku do wczorajszego zamknięcia o 0,93 procent. Jednak chwilowe wzrosty mogą zwieść małych i średnich inwestorów, którzy liczą na jakiś zarobek. Na giełdzie widać bowiem duży ruch na tzw. kontraktach. A to może oznaczać przygotowania do ataku spekulacyjnego. Grube ryby mogą za chwilę zakontraktować spadki i zgarnąć całą pulę ze stołu.

Reklama

Więcej zieleni

To tylko jeden ze scenariuszy, który przewidują eksperci. Nie trzeba się jednak do niego przywiązywać, bo w dobie paniki zawodzą wszelkie kalkulacje. Kto spodziewałby się jeszcze miesiąc temu, że indeks WIG20 spadnie dziś do poziomu najniższego od pięciu lat? Już na otwarciu notował spadki oscylujące w granicach 4-5 procent.

Teraz sytuacja trochę się polepszyła. Ale biorąc pod uwagę to, co dzieje się w naszym regionie Europy, raczej nie powinniśmy być optymistami. Sytuacja na Ukrainie jest zła. Międzynarodowy Fundusz Walutowy chce jej pomóc, by nie pogrążyła się na dobre. Węgrzy też liczą na taką pomoc. Stan ich waluty i giełdy to nie powód do dumy. Sesję na rumuńskiej giełdzie otwarto dziś spadkiem sięgającym kilkunastu procent. Trzeba było zamknąć handel akcjami.

Może być jeszcze gorzej

Trzeba machnąć ręką na wszelkie wykresy prognozujące najniższe poziomy, od których giełda mogłaby się odbić. Giełdą rządzi panika średnich i małych inwestorów, a wielcy spekulanci czekają, aż wykrwawią się płotki. Wtedy rekiny wrócą na żer. Jednak powrót kapitału może nie nastąpić szybko.

Dzisiejsze spadki to głównie efekt tego, co dzieje się w Azji. Tamtejsze tygrysy wykrwawiają się po ciosach, jakimi były tąpnięcia na ich giełdach. Szczególnie ucierpiały Filipiny, gdzie spadki sięgnęły kilkunastu procent. To prawdziwa agonia parkietu w Manili, bo przerwano tam nawet handel akcjami.

Reklama

Nie lepiej było w Hongkongu, gdzie na koniec pracy parkietu indeks Hang Seng spadł aż o 12,2 procent. W Szanghaju akcje utraciły na wartości 6,32 procent. Podobnie było na tokijskiej giełdzie, gdzie Nikkei 225 znalazł się na najniższym poziomie od 26 lat.