Poczta Polska sama oddaje pole walkowerem. Najnowsze przykłady to paraliż spowodowany przez lawinę kartek i paczek świątecznych, które nie dotarły na czas, a także wzrost cen za nadanie przesyłek o niestandardowych rozmiarach. Pracownicy godzinami je mierzą i ważą, a w tym czasie rośnie ogonek zniecierpliwionych klientów. A to woda na młyn konkurencji, która chce jak najwięcej uszczknąć z rynku usług pocztowych szacowanego na 7 miliardów złotych rocznie.

Reklama

Najnowszym wyzwaniem dla prywatnych operatorów jest lawinowo rosnący handel w sieci. "O ile banki szybko dostosowały się do potrzeb rynku, o tyle poczta zwyczajnie zaspała i nie nadąża z nadawaniem przesyłek" - ocenia Maciej Klepacki z portalu Bankier.pl.

Sytuację zamierzają wykorzystać prywatni operatorzy pocztowi: InPost i Polska Agencja Finansowa. InPost usługi przygotowane pod e-handel chce wprowadzić w ciągu kilku miesięcy. Ale ofertę wciąż trzyma w tajemnicy. "Szczegółów nie chcemy jeszcze zdradzać" - mówi Karolina Bałachowicz z InPost.

PAF z kolei testuje rynek. Marek Sadowski, rzecznik prasowy firmy, nie podaje jeszcze ostatecznego cennika usług, ale ma być na tyle atrakcyjny, że spółka odbierze poczcie nawet kilkanaście procent rynku dostarczania paczek. Agencja bowiem, oprócz prostej dystrybucji, zaoferuje też kontrolę przesyłek. Marek Sadowski tak opisuje ten mechanizm: "Mieszkaniec Szczecina, kupujący na Allegro telefon z Opola, będzie mógł przyjść do naszego oddziału, wpłacić pieniądze i poprosić o odbiór towaru. Nasz pracownik w Opolu sprawdzi, czy telefon jest sprawny, zapłaci sprzedawcy i dostarczy towar do Szczecina".

Reklama

Co to może oznaczać dla klientów poczty? Dla Ryszarda Kobusa, eksperta rynku pocztowego z Instytutu Łączności w Warszawie, sytuacja jest prosta. "Wzrośnie jakość usług. Żeby sprawdzić, jak długo idzie przesyłka, musieliśmy wysłać testową paczkę, bo Poczta Polska nie dysponuje elektronicznym systemem śledzenia przesyłek, choć to norma w całej Europie" - mówi DZIENNIKOWI Kobus.

Co na to Poczta Polska? Unowocześnia sortownie, co ma przyspieszyć dostarczanie paczek. Rzecznik PP Radosław Kazimierski przyznaje, że rzeczywiście śledzenie trasy przesyłek nie działa jeszcze, ale... "Cały czas się zmieniamy. Nie tyle ze względu na konkurencję, co na potrzeby naszych klientów" - dodaje rzecznik.

A konkurencja nie śpi. Firmy prześcigają się w pomysłach. Standardem jest już śledzenie w internecie drogi przesyłki, którą wysłaliśmy np. z Łodzi do Krakowa. Teraz można zadzwonić po listonosza jak po kuriera, który stawi się u nas po przesyłkę o umówionej godzinie, a potem doręczy ją pod wskazany adres. Taką usługę oferuje PAF. Wysłanie w ten sposób listu czy paczki kosztuje średnio 13 zł. Paczka dostarczana jest w każdy punkt Polski, nawet - jak zachwala w DZIENNIKU rzecznik Marek Sadowski - do Pcimia Dolnego. List do ponad 700 miejscowości, gdzie agencja ma swoje oddziały. "To był strzał w dziesiątkę. Większość naszych klientów, którzy wysyłają ważną korespondencję, korzysta z tej opcji" - zachwala rzecznik.

Podobną usługę planuje w tym roku uruchomić również InPost. Klienci tylko na to czekali. "Nie mam już cierpliwości do Poczty Polskiej" - przyznaje Witold Wajgentner, właściciel prywatnego zakładu krawieckiego z Łodzi. "Człowiek nie ma pewności, czy nawet list polecony dotrze na czas. Szkoda, że nie wiedziałem wcześniej, iż można zamówić listonosza z prywatnej firmy. Następnym razem tak zrobię" - mówi DZIENNIKOWI.