Mniej debiutów, słabnąca płynność… W jakim miejscu jest dziś warszawska giełda?
Giełdy od 2008 r. przeszły radykalną transformację. Dziś Deutsche Boerse z Frankfurtu ma z klasycznej działalności, czyli cash equity, 12 proc. przychodów. Upadek Lehman Brothers zmienił także świat giełd. Upadła wiara w stale rosnące ceny spółek oraz pewność rozliczeń. Dlatego powstały CCP, czyli centralne instytucie rozliczające. Giełda warszawska nie poszła za bardzo w tym kierunku, izba rozliczeniowa działająca przy Krajowym Depozycie Papierów Wartościowych (KDPW CCP) ma zyski w okolicach 10 mln zł, gdy wyniki konkurencji są liczone w setkach milionów euro. W zasadzie nie zdywersyfikowaliśmy swojej działalności, poza wejściem w rynek towarowy. To kluczowe dla wyników spółki.
Stąd nowa strategia?
Musimy się dostosować do tych tendencji, na które inne giełdy zdecydowały się dziesięć lat temu. Chcemy rozwijać się w wielu kierunkach. Planujemy 14 nowych inicjatyw – kolejnych "silników" dla Grupy Kapitałowej GPW, o których dziś mówimy, ale docelowo ma jeszcze do nich dojść kolejnych osiem.
Czyli…?
Po pierwsze, chcemy wzmocnić rynek towarowy przez wejście w obrót surowcami wtórnymi. Zamierzamy stworzyć w tym celu specjalną platformę i wpisać w rozwój gospodarki o obiegu zamkniętym. Planujemy także inne działania rozwijające rynek towarowy. Choć nie zapominany o rynku kapitałowym. Jeśli wspominają panowie o mniejszej liczbie debiutów, to faktycznie widać ten problem.
To co zrobić?
Chcemy stworzyć ścieżkę do pozyskiwania firm w postaci rynku GPW Private Market, działającego w nowej spółce zależnej GPW. Spółki, w tym także z o.o., będą tam miały możliwość pozyskiwania kapitału w drodze crowdfundingu oraz private placement. Docelowo, mając na uwadze możliwości w ramach istniejących uwarunkowań prawnych, przewidywane jest uruchomienie ograniczonego obrotu wtórnego. Stworzenie platformy do crowdfundingu ma ten rynek porządkować i dać większe poczucie bezpieczeństwa inwestorom. Ta ścieżka przyzwyczai do pewnych obowiązków informacyjnych, oswoi mniejsze firmy z funkcjonowaniem w środowisku giełdowym. Liczymy, że to zbuduje kulturę inwestowania w zdywersyfikowany sposób i ułatwi przechodzenie z rynku niepublicznego na główny parkiet giełdy czy np. NewConnect.
Reklama
Reklama
Jest plan wzmocnienia głównego parkietu?
Z obrotów na rynku akcji mamy ok. 30 proc. przychodów, a na rynku towarowym ok. 20 proc. To pokazuje, że giełda stoi solidnie na dwóch nogach, a mocno rozwija się także trzecia, czyli sprzedaż informacji z rynku finansowego. Z tego mamy 13 proc. przychodów.
Z myślą o głównym parkiecie chcemy uruchomić program edukacyjny dla przedsiębiorstw, to ma być rodzaj studiów dla małych i średnich firm przygotowujący do pozyskiwania kapitału, niekoniecznie z giełdy. Nasza gospodarka składa się z niewielu bardzo dużych firm, za to z wielu takich o przychodach powyżej 50 mln zł. Chcemy przyzwyczaić do siebie klientów, którzy z czasem staną się emitentami.

A co im będziecie mówić o koszcie pozyskania pieniądza w porównaniu z innymi możliwościami na rynku, np. bankami?
Chcemy pokazać, jak liczyć ten koszt kapitału w możliwie pełny sposób. Ludzie często nie zdają sobie sprawy, że wraz ze wzrostem długu, który jest tani, dzięki niskim stopom, rośnie ryzyko dla posiadania kapitału własnego. To jest rodzaj luki w percepcji. Często spotykamy się z twierdzeniem, że dług jest tańszy, ale jest obrazowe niemieckie powiedzenie, że dług jest jak młyński kamień: może być pożyteczny, ale przywiązany do szyi zatapia. Jest też kwestia wiedzy o kontrolingu, raportowaniu procesów wewnętrznych, o których wiedza na pewno przydałaby się MSP.
Mówimy o spółkach, które chcą kapitał pozyskać, a co z inwestorami? Jakie będą mieli instrumenty oceny, czy warto?
Jedną z naszych inicjatyw jest rozwijanie Instytutu Analiz i Ratingu, który ma oceniać krajowe papiery dłużne także MSP, te oceny będą często aktualizowane. Nie zamierzamy tworzyć najlepszego modelu przewidywania upadłości, ale szybko aktualizować informacje o sytuacji firmy. Drugi element istotny dla inwestorów to kwestia płynności oraz tego, czego nie widzimy, czyli kosztu spreadu. Dlatego chcemy razem z KDPW rozwijać narzędzie do pożyczania papierów wartościowych. Mamy silny trend pasywnego inwestowania na świecie, jeśli ktoś pasywnie posiada papiery wartościowe, może je pożyczać innym uczestnikom rynku, dzięki czemu zarobi więcej. Inny inwestor zabezpieczy dzięki temu swoją pozycję. Wszyscy będą zadowoleni, bo zmniejszy się spread. To podstawa konkurencyjności rynku kapitałowego w świecie niskich stóp procentowych. Jeśli chodzi o rynek długu, myślimy o wprowadzeniu nowych benchmarków, które wzmocnią przejrzystość na rynku finansowym.
Giełda chce wejść także w usługi infrastrukturalne?
Sami jesteśmy infrastrukturą. Tworzymy platformy do handlu odpadami, akcjami, energią elektryczną czy danymi. Byłoby dobrze, gdyby z naszych danych korzystało dziś państwo. Jedną z bolączek małych i średnich firm jest wszechstronne raportowanie do GUS, urzędów skarbowych, KRS itp. Te dane często się powielają. Czy np. nasz bezpieczny system nie mógłby być podstawą do tego raportowania i selekcji informacji?
Na ile finansowo może być ważna wspomniana na początku platforma obrotu surowcami wtórnymi?
To rynek, który wymaga oczywiście ucywilizowania. Ten polski można bardzo ostrożnie oszacować na ponad 30 mld zł. Platforma może dać od kilku do kilkunastu milionów złotych przychodu rocznie. Nie jesteśmy w elicie krajów wykorzystujących surowce wtórne i jednym z bodźców, by je lepiej wykorzystywać, jest ich rynkowa wycena. My to zaoferujemy.
Na jaki łączny efekt wszystkich planowanych działań pan liczy?
W formułowaniu prognoz jesteśmy bardzo ostrożni, tym bardziej że jesteśmy bardzo podatni na koniunkturę, co pokazuje przykład zmian w OFE. Chcemy utrzymać wyznaczony cel 288 mln EBIDTA w 2020 r. Obecnie przedstawione inicjatywy jeszcze nie dadzą takiego efektu, ale łącznie z tymi, które wdrożymy później, powinniśmy ten cel osiągnąć. Docelowo do 2022 r. chcielibyśmy, aby nowe inicjatywy zwiększyły nasze przychody o ok. 30 proc., co naszą grupę kapitałową przeniosłoby na inny poziom. To ważne, bo nasz biznes jest biznesem skali, koszty są w miarę stałe, a po przekroczeniu pewnej granicy zyski szybko rosną.
To, o czym pan mówi, to organiczny plan wewnętrznej ekspansji, a co z mocarstwowymi planami przejmowania innych giełd?
Nie zarzucamy tego, ale nie możemy opierać strategii na zdarzeniach słabo kontrolowalnych, czy nam ktoś sprzeda giełdę, czy nie. Jeśli się pojawi okazja, możemy skorzystać. Złożyliśmy ofertę na kupno giełdy w Izraelu, ale ani nasza, ani inna nie została przyjęta, wybrano inne rozwiązanie. To nie koniec współpracy. Wkrótce przylatuje do nas prezes giełdy z Izraela i będziemy rozmawiali o warunkach współpracy strategicznej. Ale to wstępne rozmowy o interesach, które mogą wyjść lub nie. Na pewno nie chcę narazić naszych akcjonariuszy na to, że oprzemy strategię na jednym dużym przedsięwzięciu. Wolę to ryzyko rozłożyć na kilkanaście mniejszych projektów.
Mówił pan o OFE, którego dzieje miały duży wpływ na stan warszawskiej giełdy. Jaką rolę dla giełdy może odegrać PPK?
Jestem fanem takich rozwiązań, zarówno jako prezes giełdy, jak i ekonomista. Ten pomysł wpisuje się w rozwój myśli ekonomicznej, gdyż zawiera silny element behawioralnej myśli ekonomicznej, za co Richard Thaler dostał Nobla. Ja wierzę w wolność, a ten system ją daje. Wierzę, że jak dużo inwestujemy jako państwo, ale też prywatnie w innowacyjność, to ona prowadzi do tego, że jest większy zwrot na kapitale niż na pracy. Dlatego właściciele nawet niewielkiego kapitału są w dużo lepszej sytuacji niż ci, którzy go nie mają, bo nie skorzystają z rewolucji produktywności. Chciałbym, żeby coraz więcej osób w Polsce było kapitalistami i korzystało na skokowym wzroście produktywności wynikającym z innowacji. Na pewnej konferencji o wycenie przedsiębiorstw, gdy powiedziałem przedstawicielom holenderskich funduszy, że PPK w przeciwieństwie do OFE będzie bardzo tanie, bo koszty wyniosą najwyżej 0,6 proc. aktywów, to usłyszałem, że to i tak drogo. Tamtejsze fundusze mają wyższe aktywa niż PKB Holandii.
Ministerstwo Finansów szykuje strategię rozwoju rynku kapitałowego, jaką pan widzi rolę dla GPW?
Porównywałbym ją do autostrady czy torów kolejowych. Celem jest, by pociąg z napisem polska gospodarka jechał bezpiecznie i szybko. Strategia rynku kapitałowego ma stworzyć warunki, by te autostrady czy tory budować taniej i by łatwiej na nie było wjechać. Nasze działania nie wymagają żadnych zmian legislacyjnych, ale liczymy, że zaproponowane będą takie, które jeszcze uatrakcyjnią rynek kapitałowy. Liczymy także, że sposób wdrażania unijnych regulacji zostanie dopasowany do tego, co może wytrzymać rynek kapitałowy średniej wielkości, a nie będzie wdrażany w sposób bardziej restrykcyjny, niż wymyślili autorzy przepisów. My nie czekamy z założonymi rękami, jeśli powstanie lepsze otoczenie regulacyjne i wjedzie w życie PPK, to skorzystamy z tych szans.