Przewoźnicy w ostatnich latach chętnie chwalili się wynikami. Dzięki zakupom nowego taboru i poprawie jakości torów liczba podróżnych systematycznie rosła. Według Urzędu Transportu Kolejowego w 2017 r. z usług wszystkich spółek skorzystało niemal 304 mln podróżnych – najwięcej od 15 lat. Ale dobra passa została przerwana. Od początku tego roku pasażerów wyraźnie ubywa.

Reklama
Największe spadki zanotowali duzi przewoźnicy regionalni – Koleje Mazowieckie (niemal 2 mln podróżnych mniej, czyli -12 proc.), warszawska Szybka Kolej Miejska (ubyło jej 2,1 mln podróżnych, czyli aż 35 proc.) i Przewozy Regionalne (o 1,6 mln i 8 proc. mniej).
Nie wszystkim się pogorszyło. Mniejsi przewoźnicy, czyli spółki należące do samorządów województw, zanotowały wzrosty. To stale rozwijające się firmy, takie jak Koleje Śląskie, Dolnośląskie, Wielkopolskie czy Małopolskie. W ostatnim czasie mocno inwestują one w tabor. Mimo to wciąż przewożą kilkakrotnie mniej pasażerów niż Koleje Mazowieckie czy Przewozy Regionalne. Dlatego ich lepsze wyniki nie równoważą dużych strat odnotowanych przez największych graczy.
Eksperci są zgodni, że przyczyną gorszych rezultatów są przede wszystkim uciążliwe modernizacje torów. Najbardziej dokuczliwy jest remont linii Warszawa – Grodzisk Mazowiecki, gdzie podmiejskie linie całkowicie zamknięto we wrześniu zeszłego roku. A była to najbardziej oblegana linia lokalna w Polsce. Co gorsza, Koleje Mazowieckie i SKM obawiają się, że przebudowa trasy może się opóźnić. Zgodnie z planem pociągi miały wrócić na tory 1 września, ale poślizg jest realny, bo właśnie się okazało, że przez dwa tygodnie nie udało się zakończyć ważnego etapu prac – w rejonie stacji Warszawa Włochy, gdzie od linii Warszawa – Grodzisk odchodzi nitka do Błonia i Sochaczewa. Z tego powodu na tej ostatniej trasie Koleje Mazowieckie musiały odwołać część pociągów.
Reklama
Spadki liczby podróżnych byłyby mniejsze, gdyby spółka PKP Polskie Linie Kolejowe przeprowadzała remonty sprawniej. Przebudowa trasy Warszawa – Grodzisk mogłaby trwać krócej. W ostatni weekend nikt tam nie pracował – wytyka Karol Trammer z dwumiesięcznika „Z Biegiem Szyn”. Dodaje, że osiągnięty w zeszłym roku wynik 304 mln przewiezionych podróżnych nie jest jakimś niebywałym sukcesem, bo jeszcze w 2000 r. z usług kolei skorzystało 360 mln osób. A wtedy jeździły głównie stare pociągi. – To dowodzi, że nowy tabor nie jest receptą na sukces. By przyciągnąć podróżnych, trzeba stale ulepszać całą ofertę – dodaje.
Mimo rozkopania dwóch ważnych tras – ze stolicy do Lublina i do Poznania – obronną ręką z kłopotów wychodzi spółka PKP Intercity. W pierwszych trzech miesiącach zanotowała ona 5-proc. wzrost liczby pasażerów.
Ze względu na zakrojone na szeroką skalę dalsze plany modernizacji torów nie powinniśmy liczyć na to, że ogólna liczba chętnych do podróżowania pociągami będzie wzrastać. Do 2023 r. spółka PKP PLK na przebudowy tras chce wydać rekordowe 66 mld zł. Dla podróżnych najbardziej uciążliwa może być przebudowa linii średnicowej w Warszawie, którą zaplanowano na lata 2020–2023.