Irańską ropę Orlen kupuje od zeszłego roku. W kwietniu do płockiej rafinerii trafiło kolejne 130 tys. ton surowca z tego kraju. Przed majowym weekendem rozpoczął się jego przerób w płockiej rafinerii. Dotychczas firma kupowała irańską ropę w transakcjach jednorazowych. Uzupełniają one dostawy realizowane w ramach długoterminowych umów podpisanych przez płocki koncern z innymi krajami. Podobny kontrakt Orlen zamierza także zawrzeć z Iranem.
To kontynuacja polityki dywersyfikacji dostaw, w której surowiec pochodzący znad Zatoki Perskiej jest jej jednym z kluczowych elementów. Dlatego spółka pracuje nad umową z Iranem, mimo groźby ponownego nałożenia sankcji.
Zachód przestał handlować z tym krajem ze względu na realizowany przezeń program atomowy. Ograniczenia zostały jednak zniesione w styczniu 2016 r. w wyniku porozumienia zawartego między sześcioma mocarstwami (USA, Wielka Brytania, Francja, Rosja, Chiny, Niemcy) i Iranem. Jednak odkąd prezydentem Stanów Zjednoczonych został Donald Trump, porozumienie wisi na włosku. Według niego to jedna z najgorszych umów, jakie podpisały Stany Zjednoczone. Prezydent uważa, że Iran nie wywiązuje się z zwartych w nim zobowiązań. Grozi nałożeniem kolejnych sankcji i stara się przekonać do tej koncepcji swoich europejskich sojuszników. Jeśli do 12 maja nie uda się zmienić warunków atomowego porozumienia, Stany Zjednoczone zamierzają je wypowiedzieć. Iran znów może mieć kłopoty ze sprzedażą swojej ropy.
Reklama
To jednak nie musi być przeszkodą w zawarciu kontraktu przez Orlen. Takie długoterminowe umowy ma podpisane wiele zachodnich koncernów paliwowych i przynajmniej w ograniczonym zakresie były one realizowane także w okresie obowiązywania sankcji.
Reklama
Od dwóch lat Orlen sprowadza już ropę naftową z rejonu Zatoki Perskiej w ramach kontraktu długoterminowego z Saudi Aramco. W zeszłym tygodniu podpisał do niego aneks, zwiększając poziom dostaw od saudyjskiej firmy z 200 do 300 tys. ton ropy miesięcznie. W ten sposób 20 proc. przerabianego przez płocki koncern surowca pochodzić będzie od jej największego światowego producenta. Kontrakt obowiązuje do końca roku, z możliwością jego przedłużenia.
Orlen chętnie kupuje ropę z krajów arabskich, bo ma ona podobne właściwości do surowca rosyjskiego. Choć jego instalacje w Polsce, Czechach i na Litwie mogą przerabiać kilkadziesiąt różnych gatunków ropy, to jednak głównym wsadem powinien być surowiec o średniej gęstości i średniej zawartości siarki. Otrzymuje się z niego przede wszystkim olej napędowy. Taką ropą dysponuje Rosja, z której Orlen sprowadza najwięcej surowca. Ma długoterminowe kontrakty podpisane z koncernami Rosnieft i Tatnieft. W zeszłym roku zza wschodniej granicy pochodziło 78 proc. przerobionej przez PKN ropy. Jednak w ramach zwiększenia bezpieczeństwa dostaw płocka firma – m.in. dzięki aneksowi do umowy z Saudi Aramco – zmniejszy ten wskaźnik do 70 proc. Surowiec sprowadza także z Norwegii, Wielkiej Brytanii, Nigerii, Wenezueli i ze Stanów Zjednoczonych.
Politykę dywersyfikacji dostaw realizuje także Lotos. W pierwszym kwartale ok. 40 proc. przerobionej w gdańskiej rafinerii spółki ropy pochodziło nie z Rosji.