Kiedy ujawniliśmy, że premier Beata Szydło powołała specjalny zespół ds. rozwiązania problemu z węglarkami pod kierownictwem wiceministra energii Grzegorza Tobiszowskiego rozpętała się burza. Efektem były m.in. dymisje w zarządzie PKP Cargo – to ta spółka bowiem odpowiada za większość przewozów węgla, a jak twierdzą nasi rozmówcy decyzje poprzedniego prezesa znacząco przyczyniły się do dzisiejszych problemów.

Reklama

- Sytuacja w przewozach została organizacyjnie opanowana. Nie ma problemów z realizacją ustalonych przez nadawców, odbiorców i przewoźnika harmonogramów. PKP CARGO realizuje w listopadzie ustalone wielkości dostaw – zapewnia nas Ryszard Jacek Wnukowski, rzecznik PKP Cargo.

Tymczasem według szacunków, do których dotarliśmy chodzi o ok. 600 wagonów PKP Cargo, ok. 300 DB Schenker i ok. 100 CTL Logistic. A nasi rozmówcy twierdzą, że „afera wagonowa” będzie decydującym argumentem w przypadku rekonstrukcji rządu przesądzając o dymisji ministra infrastruktury i budownictwa Andrzeja Adamczyka.

Reklama

Sytuacja jest bardzo poważna. Spółki energetyczne mają poduszkę bezpieczeństwa w postaci zapisów statutowych pozwalających im na pierwszeństwo w wykorzystaniu węglarek (koncerny są gwarantami bezpieczeństwa energetycznego kraju, mając specjalny dokument z resortu energii dostają węglarki jako pierwsze, gdy 30-dniowe ustawowe zapasy elektrowni się kurczą). Ale inni odbiorcy mają coraz poważniejsze kłopoty. Tak jest w przypadku koksownictwa. Z naszych informacji wynika, że koksownie Jastrzębskiej Spółki Węglowej wykorzystują już tylko 85 proc. swoich mocy, ponieważ brakuje im węgla. I to wcale nie dlatego, że JSW – największy w UE producent węgla koksowego, czyli bazy do produkcji stali – nie radzi sobie z wydobyciem, tylko dlatego, że nie ma jak dowieźć surowca z kopalni do koksowni.

- W sobotę pracę wstrzymuje kopalnia Zofiówka. Nie ma gdzie sypać węgla, plac jest pełny, a paliwo nie jest odbierane – mówi nasze źródło w JSW. Dobowy postój jednej kopalni węgla koksowego może oznaczać ok. 6 mln zł utraty przychodów z tytułu niewydobytego węgla. A nie wiadomo, kiedy kopalnia wznowi pracę i czy nie staną kolejne, w których miejsce na placach się kończy. JSW nie dostała jeszcze od swoich klientów spoza grupy wniosków o odszkodowanie za opóźnione dostawy, ale jak ustaliliśmy zamierza obciążyć PKP Cargo potencjalnymi karami, jeśli jej klienci o takie się upomną. Spytaliśmy głównych odbiorców węgla z JSW, m.in. US Steel, Moravia Steel czy Voest Alpine, o problemy z dostawami węgla – czekamy na ich komentarz.

Reklama

- Braki wagonowe dotyczą wszystkich kopalń JSW, czyli Pniówek, Zofiówka, Borynia, Budryk, Knurów i Szczygłowice. Skutki to obniżenie poziomu sprzedaży węgla i związana z tym utrata korzyści kontraktowych. Spółka zmuszona jest ponosić koszty zwałowania węgla – mówi nam Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka Jastrzębskiej Spółki Węglowej. - Trwające od maja niedobory taboru kolejowego pociągają za sobą również konieczność ograniczenia produkcji koksu w koksowniach grupy JSW. Z uwagi na reżim technologiczny w koksowniach dostawy z poszczególnych kopalń muszą być realizowane stosownie do wymogów koksowni . Powyższe uwarunkowanie stanowi również zagrożenie karami z tytułu niewywiązywania się z zakontraktowanych ilości węgla koksowego i koksu. Dodatkową konsekwencją jest utrata gestii transportowej na rzecz kontrahenta. PKP Cargo braki wagonowe tłumaczy remontami na infrastrukturze i wydłużonym czasem obrotu taborem. Doraźne działania realizowane przez PKP Cargo nie rozwiązują jednak problemu – przyznaje. Problemy JSW to także problemy ArcelorMittal Poland – jego ogromna koksownia Zdzieszowice to jeden z ważniejszych klientów Jastrzębia.

Z naszych informacji wynika, że także ArcelorMittal Poland ucierpiał przy okazji „afery wagonowej”, a zapasy węgla w koksowniach wystarczają momentami na mniej niż tydzień.

- Sytuacja w koksowniach należących do ArcelorMittal Poland spowodowana zmniejszonymi dostawami węgla jest niespodziewana i bezprecedensowa. Do tej pory udaje nam się utrzymać poziom produkcji w naszych koksowniach zarówno w Krakowie jak i Zdzieszowicach. Zostaliśmy jednak zmuszeni do wprowadzenia kilku pilnych zmian, takie jak zmiana w mieszance węglowej, które generują dla nas dodatkowe koszty, a także zakłócają normalny rytm produkcji – mówi nam Monika Olech z biura prasowego ArcelorMittal Poland. I przyznaje wprost, że zapasy węgla nie są na poziomie bezpiecznym: na tę chwilę w koksowniach to tylko połowa minimalnego zapasu zimowego.

- Kilka tygodni temu musieliśmy podjąć działania ratunkowe, ponieważ byliśmy bardzo blisko konieczności spowolnienia naszych instalacji. Na szczęście udało nam się tego uniknąć. Nasze koksownie obecnie pracują na poziomie planowanej produkcji. Nie oznacza to, że stan ten nie ulegnie zmianie, jeśli sytuacja z dostawami nie zostanie szybko rozwiązana – przyznaje Olech. - Głównym naszym dostawcą jest PKP Cargo, ale współpracujemy również z innymi przewoźnikami. Pokładamy nadzieje w działaniach interwencyjnych wprowadzonych przez polski rząd. Skupiamy się obecnie na poprawie sytuacji, by wyeliminować potencjalne ryzyko jakie ta sytuacja niesie nie tylko naszym koksownio ale i wielkim piecom – dodaje. Mówiąc wprost – instalacjom (bateriom koksowniczym i wielkim piecom) w przypadku pogorszenia się sytuacji po prostu grozi wyłączenie, a to oznacza ogromne straty. Przywrócenie ich potem do produkcji generuje olbrzymie koszty. Spytaliśmy CTL Logistic (czekamy na odpowiedzi) i DB Schenker o to, czy uda im się zwiększyć liczbę wagonów.

- DB Cargo Polska na bieżąco wywiązuje się z zobowiązań umownych zawartych w kontraktach z klientami. Na pierwszym miejscu realizujemy przewozy zakontraktowane, pod które zaplanowaliśmy zasoby. Oczywiście staramy się wychodzić naprzeciw prośbom naszych klientów o transport dodatkowych ilości, jednak prośby te realizujemy tylko i wyłącznie, gdy posiadamy nadwyżkę w zasobach. Realizacja przewozów jest - w obecnej sytuacji licznych zamknięć torowych na sieci - dla wszystkich przewoźników dużym wyzwaniem – przyznaje Katarzyna Marciniak, rzecznik DB Cargo Polska. - Szczególnie w rejonie Śląska, gdzie liczba zamknięć torowych w związku z prowadzonymi remontami na sieci jest znaczna. Generuje to liczne problemy z dojazdem do kopalń, czy też nawet z przemieszczaniem się lokomotyw luzem pomiędzy kopalniami – tłumaczy. Na to także skarży się Cargo tłumacząc, że np. w przypadku kopalni Zofiówka na problemy z odbiorem węgla złożył się nie tylko brak wagonów, ale także remont torów w tym rejonie.