Samolot szerokokadłubowy najłatwiej rozpoznać po tym, że na pokładzie w klasie ekonomicznej znajdują się dwa przejścia między rzędami foteli. To pozwala zmieścić w jednym szeregu od siedmiu do 11 foteli. Pojemność takich samolotów – w zależności od modelu i konfiguracji wnętrza – wynosi od 200 do 850 pasażerów. Czyli trzema największymi można by wywieźć w świat wszystkich zameldowanych mieszkańców Wąchocka. Takie maszyny kursują na trasach transkontynentalnych. Na potrzeby tego tekstu będziemy je nazywali wielorybami – z powodu ich rozmiarów.
Czy boeingi 787 w barwach LOT to maszyny szerokokadłubowe? Tak, choć wśród gigantów są najmniejsze. Dreamlinery latające dziś z Warszawy np. do Tokio, Seulu i Los Angeles mają na pokładzie ponad 250 foteli (w nowej wersji zamówionej przez LOT będzie ich prawie 300). Tymczasem dwupokładowy, czterosilnikowy airbus A380 (super jumbo) w zależności od konfiguracji jest w stanie zabrać na pokład od 560 do 850 pasażerów. W kategorii wielorybów dreamliner jest więc kaszalotem, a A380 – płetwalem błękitnym.

Dwa pokłady? Bez przesady

Reklama
W Dubaju w godzinach lotniczego szczytu A380 siada na pasie co kilka minut. Na Lotnisku im. Chopina, w największym polskim porcie, każdy taki przylot jest wydarzeniem. Tak było w lutym tego roku, kiedy w Warszawie wylądował z pasażerami airbus A380 linii Emirates, zastępując jednorazowo w locie z Dubaju mniejszą maszynę. Podobnie było w marcu 2011 r., kiedy wielorybem Airbusa przyleciała Lufthansa, żeby promować loty ze swojego hubu we Frankfurcie do Stanów Zjednoczonych. Wielorybów pewnie będzie więcej, jeśli powstanie Centralny Port Lotniczy, czyli planowany przez PiS hub przesiadkowy między Warszawą a Łodzią. Duże lotniska to bowiem akweny dla wielorybów, chociaż LOT jako gospodarz CPL aż tak dużych maszyn nie będzie potrzebował. Ale o tym napiszemy dalej.
Reklama
Wróćmy na pokłady maszyn linii Emirates. Powierzchnia obu pokładów pasażerskich w A380 wynosi 550 mkw. – to trzy korty do tenisa. Zasięg to 15,7 tys. km, co wystarczy nawet na trasę z Dubaju do Auckland w Nowej Zelandii, której pokonanie zajmuje 17 godz. i 15 min. Przewoźnik ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich posiada maszyny tego typu z różną aranżacją pokładów. Jeśli klasy są dwie, w środku jest 615 miejsc: 557 w ekonomicznej i 58 w biznesie. W ekonomicznej pasażerowie upchnięci są jak sardynki w puszce, ci z biznesu mają barek. W klasie pierwszej, jeśli taka akurat jest na pokładzie, są prywatne kabiny i prysznice spa.
Prezes Emirates Tim Clark zapowiedział w ubiegłym roku, że A380 będzie regularnie latał do Warszawy. Przez część mediów zostało to odebrane jako informacja sensacyjna, tymczasem nie było to wcale tak nadzwyczajne, jak mogłoby się wydawać. Od maja 2016 r. super jumbo wykonuje codzienne rejsy między hubem w Dubaju a portem w czeskiej Pradze, którą nasz Chopin wyprzedza pod względem liczby pasażerów.