Obliczana przez Eurostat na podstawie danych ankietowych stopa bezrobocia w Polsce obniżyła się w lutym do 5,3 proc. i była aż o 1,2 pkt proc. mniejsza niż rok wcześniej. To kolejny najlepszy wynik naszej gospodarki w historii badań. Poprawa jest na tyle duża, że Polska – razem z Holandią – jest na szóstym miejscu w zestawieniu unijnych krajów o najniższej stopie bezrobocia. W ciągu ostatnich 12 miesięcy przeskoczyliśmy w tej klasyfikacji Austrię, Danię, Estonię, Luksemburg i Rumunię.
Odsetek bezrobotnych spada w niemal wszystkich krajach Unii Europejskiej – w ostatnich miesiącach są tylko dwa wyjątki: Dania i Litwa. W lutym unijny wskaźnik obniżył się do 8 proc. Niewiele ponad rok temu był jeszcze na poziomie 9 proc. Od końca 2015 r. liczba osób pozostających bez płatnego zajęcia zmniejszyła się o ponad 2 mln. W strefie euro w tym czasie ubyło ich 1,3 mln, a bezrobocie spadło do 9,5 proc.
To efekt poprawy koniunktury. Najnowszym sygnałem korzystnych tendencji była poniedziałkowa publikacja PMI – wskaźników menedżerów logistyki w sektorze przetwórczym. W największych gospodarkach Eurolandu są one w okolicach sześcioletnich maksimów. W Niemczech PMI wyniósł w marcu 58,3 pkt. To najwyższy poziom od 71 miesięcy. We Włoszech wskaźnik osiągnął 55,7 pkt – to najwięcej od marca 2011 r.
Reklama
Im mocniej PMI przekracza 50 pkt, tym lepiej. Wskaźnik poniżej 50 pkt mówi o tendencjach recesyjnych.
Reklama
W Polsce koniunktura również się poprawia. Wczoraj pisaliśmy o podwyżkach prognoz wzrostu gospodarczego na 2017 r. Przed trzema miesiącami ekonomiści spodziewali się, że PKB urośnie o 3 proc. Teraz oczekiwania mówią o 3,5 proc. W Polsce PMI w marcu nieoczekiwanie obniżył się o 0,7 pkt, do 53,5 pkt. Cały I kwartał był jednak wyraźnie lepszy niż poprzednie miesiące. „Warunki gospodarcze w sektorze wytwórczym znacznie się poprawiły na skutek dalszego wzrostu wielkości produkcji, liczby nowych zamówień i poziomu zatrudnienia” – napisali analitycy firmy Markit, która zajmuje się opracowywaniem wskaźników PMI.
Spadek bezrobocia nie powinien więc dziwić. Ankietowani przez DGP ekonomiści 17 krajowych instytucji oceniają, że stopa bezrobocia rejestrowanego (na podstawie danych z urzędów pracy) w końcu tego roku wyniesie 7,1 proc. wobec 8,3 proc. w końcu ub.r.
Część krajów naszego regionu radzi sobie z obniżaniem odsetka osób bez pracy lepiej niż my. W Czechach bezrobocie jest stale niższe niż u nas. W lutym wynosiło 3,4 proc. Na Węgrzech w styczniu (danych za luty jeszcze nie ma) było to 4,3 proc. Kilka lat temu notowaliśmy wyniki lepsze niż Węgrzy.
– U nas bezrobocie było problemem o charakterze strukturalnym. Na Węgrzech wzrosło wskutek kryzysu, gdy koniunktura zaczęła się poprawiać, lepiej było i na rynku pracy – mówi Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP.
W Czechach od dłuższego czasu jest już widoczny problem ze znalezieniem pracowników, który u nas dopiero się zaczyna. Na Węgrzech gospodarka rzeczywiście bardzo szybko rośnie, ale spadek bezrobocia to również zasługa sporej emigracji – przede wszystkim do Austrii – oraz zabiegów rządu. Funkcjonuje tam program aktywizacji bezrobotnych w ramach prac publicznych. Problemem jest jednak to, że osoby, które korzystają z tego mechanizmu, raczej nie trafiają na „prywatny” rynek pracy, bo nie spełniają oczekiwań pracodawców – opowiada ekonomista zajmujący się regionem Europy Środkowej w jednym z warszawskich banków.
W ciągu ostatnich 10 lat liczba bezrobotnych w Polsce obniżyła się o połowę. Według Eurostatu obecnie wynosi nieco ponad 900 tys. Na Węgrzech szczyt bezrobocia miał miejsce na początku 2012 r. Od tego czasu liczba osób bez pracy zmniejszyła się o niemal 60 proc.