Gazprom śle do Europy błękitne paliwo na potęgę, wykorzystując do tego gazociąg Opal i robi to całkiem legalnie – poinformował DGP Bundesnetzagentur (BNTZA), niemiecki urząd ds. regulacji rynku paliw i energetyki. Prawdziwe okazały się zatem pojawiające się w rosyjskich mediach informacje, że Gazprom bije rekordy w dostawach gazu do Europy m.in. za pośrednictwem odnogi Nord Streamu, które przez wielu komentatorów były uznawane za blef.
Jest to jednak wyłącznie chwilowy triumf rosyjskiego koncernu. Zgodnie z decyzją Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) i wydanym trzy dni później takim samym orzeczeniem sądu w Dusseldorfie, zgoda Komisji Europejskiej, dzięki której rosyjski gigant paliwowy zyskał prawo do zwiększenia przesyłu surowca przez gazociąg Opal z 50 do 80 proc., została zawieszona. Wniosek w tej sprawie złożyły PGNiG i polski rząd. Nasza spółka argumentowała, że decyzje KE prowadzą do ograniczenia konkurencyjności na rynku.
Jak wyjaśniło w rozmowie z DGP biuro prasowe BNTZA, decyzja niemieckiego sądu odnosi się do przyszłości, a w styczniu Gazprom działa na podstawie zatwierdzonej grudniowej aukcji na przesył paliwa. Jeśli jednak w kolejnych miesiącach Gazprom nie dostosuje się do sądowych wyroków, zadziała to na korzyść polskiej spółki.
Reklama
Według Artura Gontarczyka, radcy prawnego z Kancelarii JGLS – Kancelarie Radców Prawnych i Adwokatów, pełnomocnicy PGNiG z pewnością wykorzystają każdą argumentację, która ostatecznie pomoże wygrać spór z Gazpromem. Jak podkreśla, za nieprzestrzeganie wyroków może grozić odpowiedzialność administracyjna, a nawet karna, jeśli przewiduje ją prawo niemieckie i europejskie. Do tego dochodzi ewentualna odpowiedzialność odszkodowawcza. – Jeśli Gazprom nie przestrzega decyzji sądów, polska spółka, w przypadku poniesienia szkody, może rozważać wystąpienie o odszkodowanie. Odpowiedzialność odszkodowawczą trzeba jednak wykazać, a jedną z przesłanek w tym pomocnych może być właśnie nierespektowanie przez rosyjski koncern wykonywania postanowień prawa – podkreśla radca prawny.
Reklama
Od maja 2015 r. polska spółka prowadzi z rosyjskim koncernem także spór przed Sądem Arbitrażowym w Sztokholmie. Sprawa dotyczy wysokości cen gazu w kontraktach długoterminowych, jakie Gazprom od nas pobiera. Są one dużo wyższe od stawek naliczanych innym krajom europejskim. Prezes PGNiG mówił w połowie sierpnia ubiegłego roku, że spodziewa się rozstrzygnięć latem tego roku i liczy na wygraną.
Według prawników, spółki chętnie korzystają właśnie z pomocy sądów arbitrażowych. Mimo że postępowanie przed takim organem jest bardziej kosztowne, to na wyrok można liczyć szybciej. Poza tym jeśli wyrok okazuje się niekorzystny dla którejś ze stron, może ona w określonych przypadkach zwrócić się do sądu państwowego.
Wokół Gazociągu Północnego sporów było wiele. Jeden z nich dotyczył głębokości, na której ułożone są rury na dnie Bałtyku. Polskie porty w Świnoujściu i Szczecinie chciały, by Gazprom ułożył gazociąg głębiej, tak jak zrobił to po stronie niemieckiej, ale tę sprawę przegrały. Nie tylko PGNiG walczy o swoje racje na arenie międzynarodowej. Polskie spółki coraz częściej zwracają się do organów sprawiedliwości poza granicami. Nasz kraj jest też w czołówce państw, które najczęściej sądzą się z unijnymi podmiotami. Są to przeważnie sprawy dotyczące wdrażania regulacji prawnych lub zasad zachowania konkurencji na rynku.
Na arenie międzynarodowej sądzą się przeważnie nasze rodzime spółki z dużym kapitałem, głównie z sektora paliwowego czy wydobywczego. – Na pewno możemy powiedzieć, że polscy przedsiębiorcy coraz aktywniej uczestniczą w obrocie międzynarodowym, nie boją się podejmować sporów także za granicą. Przedsiębiorcy są bardziej świadomi swoich uprawnień. I to jest akurat pozytywne – zaznacza mec. Gontarczyk.
Czy ponosimy na tym polu porażki, czy odnosimy sukcesy? Szczęście do batalii sądowych ma PKN Orlen, który wygrał przed czeskim sądem z tamtejszą spółką Agrofert. Sprawa dotyczyła odsprzedaży jednej z firm paliwowych należących do naszego południowego sąsiada. Także KGHM wygrał spór z rządem chilijskim, który zarzucał naszemu koncernowi niszczenie środowiska w związku z prowadzoną w tym kraju działalnością wydobywczą.
Jeśli chodzi o sprawy trafiające na międzynarodową wokandę w imieniu polskiego rządu, sukcesów jest mniej. Dla przykładu, we wrześniu 2015 r. strona polska przegrała przed TSUE spór z KE w sprawie taryf gazowych. Nierozstrzygnięty jest nadal spór naszego rządu z KE w sprawie przestrzegania praworządności w naszym kraju.

Szczęście do globalnych batalii sądowych ma PKN Orlen