UN Global Impact we współpracy z firmą doradczą PwC opublikował właśnie raport sporządzony na temat zakresu szarej strefy w polskiej gospodarce, w tym wyłudzeń podatkowych i przestępstw gospodarczych. Wnioski: bez uwzględnienia oszustw wielkość szarej strefy to około 12,4 proc. PKB, mniej więcej 214 mld zł w ubiegłym roku. A skala oszustw? Według dostępnych danych wartość „pustych faktur” służących do wyłudzania VAT wyniosła w ubiegłym roku 82 mld zł. To mniej więcej dwie trzecie tego, co budżet rocznie dostaje z podatku od towarów i usług.

Reklama

Polska przegrywa z mafiami gospodarczymi z kilku powodów – i jakość prawa nie jest tu wcale powodem numer jeden. Pierwszy minus to organizacja służb, które są odpowiedzialne za zwalczanie przestępstw gospodarczych. Zajmuje się tym kontrola skarbowa (w tym wywiad skarbowy), Służba Celna, Generalny Inspektor Informacji Finansowej (ma wykrywać pranie brudnych pieniędzy), Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i wreszcie policja. Współpraca między tymi służbami wypada średnio – i nie dlatego, że nie chcą one tego robić, ale dlatego, że nie zawsze mogą. A żadna z nich nie ma pełnego instrumentarium, by przestępczość gospodarczą skutecznie ścigać. Na przykład wywiad skarbowy: ma dostęp do tajemnicy skarbowej i ograniczony dostęp do tajemnicy bankowej, ale nie może w pełni działać operacyjnie – jego agenci nie mogą przeprowadzać prowokacji. Może to robić ABW i policja – ale one z kolei nie mają dostępu do tajemnicy skarbowej oraz mają w ograniczonym zakresie wgląd w bankowe konta. Pełny wgląd ma GIIF – ale to wszystko czym może się pochwalić, bo jemu nie wolno prowadzić działań operacyjnych i procesowych.

UN Global Compact radzi więc polskiemu rządowi: albo powołać jedną służbę do ścigania przestępstw gospodarczych na wzór włoskiej Guardia di Finanza, albo pójść w kierunku wyspecjalizowanych zespołów w organach ścigania, które zajmowałyby się tylko tym.

Ujawnienie przestępstwa przez policję bądź skarbówkę to nawet nie połowa sukcesu. Pojawia się bowiem problem z tym, jak je zakwalifikować. Mówiąc prościej, z którego paragrafu je ścigać. A ma to kolosalne znaczenie dla wysokości później wymierzanej kary. Przykład? Proceder odkażania alkoholu etylowego i jego późniejsza sprzedaż z podrobionymi znakami akcyzy można ścigać aż z sześciu paragrafów z pięciu różnych ustaw. Jeśli sprawą zajmie się prokurator i napisze akt oskarżenia na podstawie kodeksu karnego, przestępcy grozi za to nawet 8 lat więzienia. Ale ściganie go na podstawie Kodeksu karno-skarbowego może się skończyć znacznie łagodniejsza karą – do 2 lat więzienia albo grzywną.

Reklama

Osobnym problemem jest praca prokuratury. Dość dobrze radzi sobie z walką z przestępstwami akcyzowymi, na przykład procederem wprowadzania do obrotu towaru bez akcyzy lub przechowywania go. Dowód? Około 80 proc. takich spraw kończyło się w ubiegłym roku aktem oskarżenia. Ale już zmagania z wyłudzeniami VAT i karuzelami vatowskimi prokuratorzy przegrywają sromotnie. Tylko 28 proc. takich spraw w ubiegłym roku kończyło się oskarżeniem. Aż 35 proc. prokuratorzy umorzyli, w przypadku kolejnych 35 proc. sprawę zawieszono.

"W przypadku najbardziej skomplikowanych spraw (…) poziom umorzeń postępowania przygotowawczego jest znaczący. Jedną z przyczyn jest brak pełnej wiedzy merytorycznej i doświadczenia, aby takie sprawy prowadzić" – nie pozostawiają złudzeń autorzy raportu.

Gdy już nawet prokurator napisze akt oskarżenia, to kolejne schody zaczynają się w sądzie. Sama sprawa trwa przynajmniej kilka lat. Raport podaje przykład sprawy o przestępstwa skarbowe i gospodarcze z branży spirytusowej, w której akt oskarżenia został skierowany do sądu w 2011 r. i wciąż jest w I instancji.

Przyczyna? Żeby dobrze przeanalizować dowody, sędziowie muszą mieć odpowiednie merytoryczne przygotowanie.

"Wiedza ta jest specyficzna, zaś dostęp do niej mocno ograniczony. W rezultacie, postępowania są prowadzone w sposób długi (a czasem nawet długotrwały). Co więcej, zdarza się, iż brak należytej wiedzy i doświadczenia prowadzi do braku zgromadzenia odpowiednich dowodów, postawienia zarzutów i do umorzenia postępowania" – czytamy w raporcie.

Szczególnie złą ocenę jego autorzy wystawiają sądowym biegłym. "Osoby, które powinny stanowić wsparcie dla organu publicznego dążącego do ustalenia winy podejrzanego w sprawie o przestępstwo skarbowe i gospodarcze, stanowią przeszkodę w szybkim i efektywnym zakończeniu tego postępowania" – oceniono.

Skutki: w sprawach najbardziej kosztownych dla państwa, czyli wyłudzeniach VAT, w ubiegłym roku zapadło w całym kraju 57 wyroków. W 2010 r. rocznie sądy skazały za takie przestępstwo 50 osób. Progres jest więc niewielki. W sprawach o unikaniu podatków przez ukrywanie dochodów liczba wyroków nawet spadła – w 2015 r. było ich 490, 5 lat wcześniej 575. Tymczasem tzw. luka w VAT (wylicza ją firma doradcza PwC) zwiększyła się w tym czasie z 1,5 proc. PKB do 2,8 proc. PKB.

Kary? Większość jest orzekana na podstawie Kodeksu karno-skarbowego, a według jego paragrafów za takie przestępstwa można pójść do więzienia maksymalnie na 5 lat. Można też dostać grzywnę – tzw. 720 stawek dziennych, co stanowi kilkanaście milionów złotych. UNGC sugeruje zaostrzenie kar. Według ekspertów organizacji maksymalne kary kilku lat więzienia (w praktyce kilku miesięcy w zawieszeniu) nie odwodzą skutecznie nawet od recydywy. Przydałoby się też stosować rozwiązania powszechne dziś w UE – czyli konfiskatę majątku pochodzącego z przestępstwa.

Według raportu obecny poziom kar jednoznacznie pokazuje, iż przestępczość skarbowa i gospodarcza nie była dotychczas postrzegana przez aparat państwa jako poważne zagrożenie dla porządku społecznego i bezpieczeństwa kraju.

"Mając na względzie wielkość szarej strefy czy wartość ujawnionych pustych faktur wprowadzonych do obrotu w ostatnich latach, kary przewidziane za popełnienie przestępstw w zakresie tych obszarów wydają się niewspółmiernie niskie. Skoro według kontroli skarbowej w 2015 r. do obiegu wprowadzono fikcyjne faktury o wartości około 82 mld złotych, to zagrożenie karą grzywny na poziomie kilku milionów złotych (w praktyce dużo niższą), wydaje się w ograniczonym zakresie spełniać funkcję odstraszającą" – piszą eksperci UNGC i PwC w raporcie.