Lokalne władze dostały od resortu rozwoju wyraźne i bardzo niepokojące ostrzeżenie: trzeba przyspieszyć wydawanie unijnych środków. Istnieje bowiem realne zagrożenie, że wraz z opuszczeniem UE przez Wielką Brytanię samorządy mogą stracić istotną część dotacji. A że do Brexitu dojdzie szybciej, niż wszyscy się spodziewali, walka o zachowanie założonego poziomu wsparcia może przypominać tę z wiatrakami. Na razie część samorządów ją przegrywa.
Najtrudniejsza sytuacja jest w woj. warmińsko-mazurskim, podlaskim, lubelskim i kujawsko-pomorskim. Tam do końca września wykorzystano ledwie ok. 2 proc. środków z nowej perspektywy. W innych regionach nie jest dużo lepiej – średnia to ok. 7 proc. Dla porównania woj. pomorskie, które uchodzi za prymusa, wykorzystało 17 proc. dostępnej puli. Tam wkład unijny do projektów wyniósł 1,4 mld zł. Tuż za nim znalazło się woj. opolskie z wykorzystanymi ponad 15 proc. (ok. 622 mln zł).
W sumie w polskich regionach złożono 18,5 tys. wniosków o dofinansowanie dla projektów wartych ogółem niemal 48,7 mld zł (z tego 32,6 mld zł ma stanowić wkład z Brukseli). Wszystkich podpisanych umów o dofinansowanie jest jednak zaledwie 3,6 tys. Ich ogólna wartość to 12,6 mld zł, z czego wkład unijny to 9,3 mld zł. Tylko ta ostatnia kwota jest względnie bezpieczna. Samorządy mogą więc stracić część z pozostałych 127 mld zł, które dostępne są dzisiaj jedynie teoretycznie w ramach umownego limitu między KE i polskim rządem. Ten pułap może się zmniejszyć w związku z Brexitem.
Reklama

O tym, że stan wdrażania funduszy unijnych w Polsce wygląda źle, wiedzą zarówno rząd, jak i samorządy. Resort rozwoju już w lipcu ostrzegał, że te województwa, które mają najmniej zakontraktowanych pieniędzy, stracą najwięcej, jeżeli dojdzie do rewizji unijnego budżetu. Ale tak samo jak wiedzą o problemie, tak samo obie strony są winne. Władze lokalne, bo przeszarżowały z inwestycjami w ostatnich latach i teraz nie mają pieniędzy na wkład własny. Rząd, bo za późno zakończył negocjacje z KE. Sprawą na najbliższym posiedzeniu zajmie się Komisja Wspólna Rządu i Samorządu Terytorialnego.

Reklama

Poziom wdrażania unijnych środków był jednym z tematów poruszonych podczas niedawnego posiedzenia zarządu Związku Miast Polskich (ZMP) – jednej z największych korporacji samorządowych zrzeszającej niemal 300 polskich miast.

Z informacji przekazanych przez związek wynika, że wydawanie europejskich funduszy z rozdania 2014–2020 idzie nam jak po grudzie. Zgodnie z danymi, na jakie powołuje się ZMP (dane rządowe prezentowane w Sejmie, stan na początek września), aktualny poziom wdrażania funduszy unijnych ma certyfikację kwalifikowalności wydatków na poziomie 1 proc., a w trzech województwach wynosi ona 0 proc.

Reklama

Władze regionalne próbują reagować na komplikującą się sytuację. W marcu 2017 r. do Warszawy - na zaproszenie urzędu marszałkowskiego woj. mazowieckiego - zjedzie ok. 300 samorządowców z całej UE, by porozmawiać o tych problemach oraz kształcie polityki spójności po 2020 r. A właśnie wtedy skutki Brexitu będą najbardziej odczuwalne.