Dziennik.pl prześwietlił pensje urzędników wszystkich szczebli. Z zestawienia, które powstało wynika, że dyrektorzy departamentów zarobili miesięcznie średnio 13 tys. zł brutto, a dyrektorzy generalni - 17 tys. zł. Na tym tle minister, sekretarz stanu i podsekretarz wypadli słabo. Bo co miesiąc do ich kieszeni trafiało odpowiednio: 12,5 tys. zł, 10,8 tys. zł i 9,8 tys. zł.

Reklama

To jednak ich standardowe wynagrodzenie. Bo w praktyce, jak się okazuje, przy jego obliczaniu panuje niemal całkowita uznaniowość - "uposażenia dyrektorów departamentów były dotąd kształtowane według różnych mnożników, więc wahały się między 5,1 a 7,5, co przy pomnożeniu przez kwotę bazową dawało miedzy 9,5 a 14 tys. zł".

- Przykładowo w rządzie PO superresortem było ministerstwo infrastruktury i rozwoju Elżbiety Bieńkowskiej, w związku z tym obowiązywały tam superpłace - mówił też w "Rzeczpospolitej" jeden z urzędników, chciał pozostać anonimowy. - Gdy po dojściu do władzy wydzieliliśmy z tego ministerstwa resort infrastruktury był problem z pozyskaniem urzędników, którzy obawiali się obniżki zarobków - dodawał. Bliższych informacji nie ujawnił.

Urzędnik urzędnikowi nierówny

Reklama

Te wartości nijak się mają jednak to przeciętnej pensji urzędnika, która wynosi około 4,3 tys. zł brutto.

Bo o ile przeciętne wynagrodzenie w administracji państwowej to 4 854 zł (powyżej zarabiali urzędnicy w naczelnych i centralnych organach administracji - 5 087 zł), to mniej niż średnia, bo 4 041 zł, dostawali pracujący w urzędach wojewódzkich.

Najniższe zarobki otrzymywali z kolei urzędnicy zatrudnieni w administracji samorządu terytorialnego - niecałe 4 tys. zł brutto. Z zestawienia firmy Sedlak&Sedlak wynika także, że spośród nich najsłabiej wynagradzani byli urzędnicy powiatowi - z przeciętną pensją wynoszącą 3 593 zł. Dla porównania urzędnicy w gminach i miastach na prawach powiatu dostawali 4 034 zł, a ci zatrudnieni w wojewódzkich jednostkach samorządu terytorialnego - 4 528 zł, w urzędach marszałkowskich - 4 640 zł.

"Wynagrodzenia polskich urzędników znacznie przekraczają poziom średniego miesięcznego wynagrodzenia w kraju. Dotyczy to zarówno zatrudnionych w administracji samorządowej, jak i w państwowej", podkreślają przy tym przedstawiciele firmy Sedlak&Sedlak. I zauważają, że w latach 2005-2013 pensje w urzędach państwowych były średnio o 27 proc. wyższe niż w samorządach.

Reklama

Wiadomo też przy tym, że wynagrodzenie zatrudnionych w administracji samorządu terytorialnego rosło w tempie porównywalnym do wzrostu średniej pensji w kraju, a tych w administracji państwowej wolniej niż pensje pozostałych Polaków. Ci ostatni jednak zarabiali o 41 proc. więcej niż wynosiła średnia krajowa.

dane: wynagrodzenia.pl; Ogólnopolskie Badania Wynagrodzeń (http://wynagrodzenia.pl/obw.php)