Stopy procentowe powinny zostać bez zmian przynajmniej do czerwca – bo w nowej RPP to zwolennicy zachowawczej polityki będą mieć do tego czasu przewagę. Prezes Marek Belka, którego kadencja kończy się w czerwcu, oraz Jerzy Osiatyński to zwolennicy utrzymania obecnego kursu. Z wypowiedzi trzech nowych członków rady, powołanych już przez Senat, wynika, że oni też nie chcą szybkich i bezrefleksyjnych obniżek.
Marek Chrzanowski jest zdania, że ewentualnych obniżek nie należy przeprowadzać zbyt pochopnie, a kluczowe będą dane nie tylko z polskiej gospodarki, ale też informacje z jej międzynarodowego otoczenia. Ważna będzie ocena wpływu polityki gospodarczej rządu na stabilność cen - mówił w wywiadzie dla PAP. Jego zdaniem sama obniżka mogłaby nie przynieść pożądanego skutku, jakim jest powrót inflacji do celu NBP, czyli 2,5 proc. plus/minus 1 pkt proc. Bo główne powody spadku cen są "importowane" z zagranicy.
Podobnego zdania jest Eugeniusz Gatnar, drugi nowo wybrany członek RPP. W czasie przesłuchań w senackiej komisji finansów zwracał uwagę, że deflacja w Polsce, z jaką mamy do czynienia od wielu miesięcy, jest efektem spadku cen surowców na światowych rynkach. A na to krajowa polityka pieniężna nie ma wpływu. Jednocześnie Gatnar zwraca uwagę, że tzw. inflacja bazowa (czyli liczona z pominięciem cen żywności i paliw) jest na niewielkim plusie. Dodatkowo proinflacyjnie może zadziałać jego zdaniem program dodatków na dzieci 500 plus. Powinien pobudzić popyt wewnętrzny, a ten z kolei może przełożyć się na szybszą dynamikę PKB.
Ostrożność w kwestii stóp zaleca też Jerzy Kropiwnicki, trzeci z senackich członków RPP. Według niego obecnie nie należy poprawiać tego, co dobrze działa w kontekście układu: cel inflacyjny i poziom rynkowych stóp procentowych. Kropiwnicki nie wyklucza jednak zmian, jeśli sytuacja w gospodarce uległaby zmianie.
Reklama
Przewaga zwolenników zachowawczej polityki pieniężnej może nawet wzrosnąć, bo dość twarde i jednoznaczne stanowisko w sprawie jej kształtu reprezentuje Grażyna Ancyparowicz, kandydatka do RPP zgłoszona w Sejmie przez rządzący PiS. Jej zdaniem polityka pieniężna powinna być konserwatywna, ewentualne zmiany mogłyby nastąpić za kilka miesięcy po obserwacji zjawisk gospodarczych. Grażyna Ancyparowicz również zwraca uwagę na program 500 plus, który jej zdaniem może stwarzać presję inflacyjną, podobnie jak zapowiadana proinwestycyjna polityka rządu. Jeśli prof. Ancyparowicz zostanie wybrana głosami sejmowej większości (Sejm jeszcze nie głosował nad wyborem nowych członków), to nawet po ustąpieniu Marka Belki skrzydło konserwatywne będzie miało pięć głosów w dziesięcioosobowej radzie.
Reklama
Jarosław Janecki, główny ekonomista Societe Generale, mówi, że rozbudzone w drugiej połowie ubiegłego roku oczekiwania na szybkie obniżki bazowały na wypowiedziach polityków PiS. Mówili oni wprost, że kryterium, jakim parlament będzie kierował się przy wyborze kandydatów, będzie ich skłonność do łagodzenia polityki pieniężnej - co w domyśle miało wspierać plany rządu (np. te dotyczące pobudzania inwestycji).
Ale dziś mamy wypowiedzi nowych członków RPP. Wynika z nich np., że deflacja nie jest istotnym czynnikiem ryzyka, że może mieć pozytywny wpływ z punktu widzenia wzrostu gospodarczego. Pojawiają się też komentarze, że obniżki stóp nie przełożą się na wzrost inwestycji. Z tego wszystkiego można wnioskować, że łagodzenie polityki pieniężnej w ocenie nowych członków rady nie jest potrzebne - twierdzi Jarosław Janecki.
On sam zakłada, że w tym roku nie będzie zmian wielkości stóp. Ale na razie większość ekonomistów spodziewa się obniżek, te oczekiwania widać też w kontraktach terminowych na przyszłą stopę procentową. Wynika z nich, że inwestorzy obstawiają spadek trzymiesięcznego WIBOR za pół roku do ok. 1,45 proc. z 1,7 proc. obecnie. Co miałoby być bezpośrednim skutkiem redukcji stóp NBP.
Analitycy, którzy uważają, że stopy się nie zmienią, zwracają uwagę, że w ostatnich dniach doszedł jeszcze jeden ważny czynnik, który powinien spowodować rewizję oczekiwania obniżek: piątkowa decyzja Standard & Poor’s o obniżeniu ratingu dla Polski. Perspektywa dla polityki pieniężnej się zmienia: jeśli słaby złoty się utrzyma, to będzie to miało przełożenie na wzrost inflacji. Poza tym nieuzasadniona ekonomicznie obniżka stóp procentowych może być odebrana jako dowód uzależnienia nowej rady od rządu. To powinno zniechęcać do podejmowania tego typu decyzji - ocenia Przemysław Kwiecień, analityk X-Trade Brokers.
Marta Petka-Zagajewska, ekonomistka Raiffeisen Polbanku, dodaje, że nowa RPP powinna uwzględniać ryzyko osłabienia złotego i wzrostu rentowności obligacji - i wysyłanie w takich warunkach choćby sygnału o możliwych obniżkach byłoby błędem. Jednak ekonomistka nie wierzy, że politycy zrezygnują z wywierania nacisków na RPP w związku z nową sytuacją. Raczej będą robili to bardziej dyplomatycznie, ostrożnie - mówi.

Raiffeisen Polbank także nie spodziewa się obniżek. Ale nie wyklucza, że w dłuższym czasie bank centralny będzie musiał sięgnąć po jakieś instrumenty, by pobudzać akcję kredytową. Mamy całą grupę czynników, które mogą nam zmienić otoczenie, np. podatek bankowy i niepewność, co się stanie z akcją kredytową po jego wprowadzeniu, jak będą wyglądały stopy rynkowe. Mamy propozycje przewalutowania kredytów walutowych. Być może NBP w pewnym momencie będzie musiał się zastanowić nad jakimiś niestandardowymi działaniami, gdy spadnie podaż kredytu - mówi Marta Petka-Zagajewska.