Prokuratura chce kar więzienia w zawieszeniu, obrona zaś wnosi o uniewinnienie. Oskarżyciele posiłkowi dziś wygłosili mowy końcowe. Ze względu na zawiłość sprawy, sąd jednak odroczył wyrok do przyszłego tygodnia.

W całej sprawie chodzi o kontrolowaną łapówkę którą - według mediów - miał przyjąć były minister rolnictwa Andrzej Lepper w zamian za odrolnienie ziemi. W konsekwencji - jak pisała prasa - ktoś go ostrzegł, a cała akcja zakończyła się wręczeniem łapówek pośrednikom, czyli Piotrowi Rybie i Andrzejowi K.

Reklama

Prokuratura uznała jednak, że CBA stworzyło fikcyjną sprawę odrolnienia ziemi za łapówkę, ponieważ wcześniej nie było wiarygodnej informacji o przestępstwie. Dlatego działania szefów CBA określiła jako podżeganie do przestępstwa i sprawa swój finał znalazła w sądzie.

Po latach procesu Piotr Ryba mówił dziś tylko tyle, że chce jak najszybszego zakończenia procesu: Tu już nie chodzi o pieniądze, chodzi o zasady, żeby podobna sytuacja nigdy się nie powtórzyła.
Obrońca Kamińskiego mecenas Andrzej Wąsowski przekonywał na poprzedniej rozprawie, że proces "nie wykazał winy jego klienta". Dziś swoje stanowisko podtrzymał.


Reklama

Sam Kamiński mówi, że proces ma podłoże polityczne. Jego zdaniem, to zemsta ekipy rządzącej za ujawnienie przez niego tzw. afery hazardowej.

"Afera gruntowa" doprowadziła do dymisji z rządu Leppera, rozpadu koalicji PiS-Samoobrona-LPR i przedterminowych wyborów, które wygrała PO, a także do oskarżenia o płatną protekcję Ryby i K. nieprawomocnie skazanych w ubiegłym roku na - odpowiednio - 2,5 roku więzienia oraz grzywnę.