Francuski dług publiczny osiągnie w przyszłym roku rekordowy poziom 95,1 proc. PKB – zakłada przedstawiony wczoraj projekt budżetu na 2014 r. To wzrost o 2,7 pkt proc. w stosunku do tegorocznego poziomu i więcej, niż przewidywały dotychczasowe założenia. W maju Paryż dostał od Komisji Europejskiej dodatkowe dwa lata na uporządkowanie swoich finansów publicznych.
Socjalistyczny rząd Jeana-Marca Ayraulta przekonuje jednak, że już w 2015 r. zadłużenie kraju zacznie spadać i w tym samym roku uda się zejść z deficytem budżetowym poniżej maksymalnego dopuszczalnego poziomu 3 proc. Deficyt, który w tym roku wyniesie 4,1 proc., w przyszłym powinien spaść do 3,6 proc. Aby to udało się osiągnąć, w przyszłym roku wydatki budżetowe (stanowią one obecnie 57,1 proc. PKB, co jest drugim najwyższym wskaźnikiem w UE) mają zostać zmniejszone o 15 mld euro, a dochody podatkowe – wzrosnąć o 3 mld euro. Wzrośnie jednak koszt obsługi zadłużenia – z 45 mld euro w tym roku do 46,7 mld euro w przyszłym.
Według założeń budżetowych wzrost gospodarczy, który na koniec tego roku wyniesie 0,1 proc. PKB, w 2014 r. osiągnie 0,9 proc. Ale to mniej, niż przewidywała poprzednia prognoza (1,2 proc.), poza tym zdaniem ekonomistów to wciąż za mało, by mówić o prawdziwym wyjściu gospodarki z kryzysu. – Dopóki wzrost gospodarczy jest w okolicach 1 proc., nie możemy mówić o odbiciu. Skoro dziś produkujemy mniej niż pięć lat temu, to nadal jesteśmy w recesji. To jest prawdziwa definicja recesji. A prawdziwe odbicie nastąpi wtedy, kiedy poziom produkcji przekroczy ten z 2007 r., a gospodarka znów zacznie tworzyć miejsca pracy. Ale tego w rządowym projekcie nie ma – ocenia Eric Heyer, ekonomista z Francuskiego Obserwatorium Prognoz Ekonomicznych.
Zdaniem Ollego Rehna, unijnego komisarza ds. gospodarczych, priorytetem Paryża powinno być obniżenie podatków oraz kosztów pracy. Według wyliczeń OECD Francja zajmuje trzecie miejsca na świecie - po Danii i Szwecji - pod względem obciążeń podatkowych. Tymczasem w przyszłym roku wzrosną one z 46 do 46,1 proc. PKB. Na dodatek, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, od przyszłego roku zacznie obowiązywać kontrowersyjny 75-proc. podatek od dochodów przekraczających milion euro rocznie. Wprawdzie nie będzie on płacony przez pracowników pobierających takie uposażenia, lecz przez pracodawców, ale tak czy inaczej nie pomoże to w obniżeniu kosztów pracy. Tymczasem bezrobocie we Francji jest na rekordowym poziomie 14,1 proc.
Reklama