Choć PKN Orlen rozmawia o corocznych dostawach aż 10 mln ton ropy z rosyjskimi producentami: Rosnieftem i Łukoilem, to kontrakt na dostawy stara się zdobyć Aurora Progress, mała spółka zarejestrowana w Szwajcarii, specjalizująca się w pośrednictwie w handlu surowcem, – dowiedział się DGP. W Moskwie plotkuje się, że ma już zarezerwowane przepustowości w naftociągu Przyjaźń, a dla innych dostawców może zabraknąć w nim miejsca. Żadne oficjalne źródła jednak tego nie potwierdzają.
Rurociąg ten to jedyna droga, jaką można dostarczyć do Polski tak duże ilości surowca z Rosji. Dociera nią 90 proc. potrzebnej nam ropy. Przyjaźnią płyną też znaczące jej ilości do Unipetrolu, czeskich zakładów PKN Orlen. Jedynie litewskie Możejki zaopatrywane są wyłącznie drogą morską.
Orlen co roku w swoich rafineriach w kraju i za granicą przerabia ok. 28 mln ton ropy. Z końcem bieżącego roku wygasają mu dwie największe umowy na dostawy rosyjskiego surowca. Orlen oficjalnie nie podaje, ile ropy chce zakontraktować. Jak się dowiedzieliśmy, ze względu na powagę negocjacji nie mogą przekazywać takich informacji. W rosyjskich mediach spekuluje się, że gra toczy się o kontrakty warte 7 mld dol. rocznie. Nic dziwnego, że o polskie zlecenie w Rosji rywalizują zarówno rosyjskie koncerny naftowe, jak i traderzy.
Problem w tym, że Orlen ma tylko pozorną swobodę wyboru. Płocka spółka chciałaby obu dotychczasowych pośredników (Souz Petrolium i Mercurię Energy Trading) zastąpić bezpośrednimi umowami z rosyjskimi producentami. Ale to nie będzie łatwe. Na rosyjskim rynku dostawy uzależnione są od tego, czy dana firma będzie uwzględniona w grafiku przesyłowym Przyjaźni. A o tym decyduje z kolei państwowy Transnieft.
Reklama
W Rosji Transnieft jest głównym rozgrywającym wszystkie naftowe biznesy. Grafik z kolei staje się tam narzędziem polityki – wyjaśnia Andrzej Szczęśniak, niezależny analityk rynku. Według niego to, jaka firma się w nim znajdzie, często jest efektem różnego rodzaju układów i wpływów. Zatem tylko spółka, która znajdzie się w owym grafiku, będzie w stanie realizować zobowiązania wynikające z kontraktu z Orlenem.
Reklama
W Rosji mówi się, że reprezentujący Aurorę Dmitrij Łagutow, znany w branży handlu ropą były pracownik firmy Efremov Kautschuk GmbH, spółki traderskiej koncernu Tatnieft, porozumiał się już z Michaiłem Arustamowem, nieformalnie odpowiedzialnym za grafik. Arustamow do niedawna był pierwszym zastępcą prezesa Transnieftu, dziś jest jego doradcą.
Według naszych informacji ewentualne dostawy dla Orlenu od innych firm nie zmieszczą się już w rurociągu. W Rosji mówi się, że nawet umowa z Rosnieftem czy Łukoilem nie może dawać gwarancji ilości i stabilności dostaw, bo Przyjaźń przecież do tych koncernów nie należy – tłumaczy nam osoba znająca szczegóły takich negocjacji. Według niej niewątpliwie na Orlenie próbuje się wywrzeć wrażenie, że bez udziału takich traderów, jak Aurora, i udziału wpływowych osób, jak Arustamow, nie ma możliwości zapewnienia stabilnych i bezpiecznych dostaw ropy.
Orlen ma niewiele ponad miesiąc na zawarcie nowych kontraktów. Beata Karpińska z biura prasowego Orlenu tłumaczy, że spółka zwróciła się z pytaniami do wszystkich potencjalnych dostawców, zarówno producentów, jak i pośredników. Obecnie, zgodnie z harmonogramem, prowadzone są rozmowy w tej sprawie. Do czasu ich zakończenia nie możemy informować o szczegółach – podkreśla. I nie mówi, ani ile ropy Orlen zamierza zakontraktować, ani ile chciałby zaoszczędzić.
Orlen odbył już rozmowy z Aurorą. To stosunkowo nieduży trader, o którym niewiele wiadomo. Strona internetowa spółki jest bardzo uboga w informacje. Ostatnie odnoszą się do roku 2010. Można z nich dowiedzieć się jedynie, że Aurora planowała wspólnie z azerskim koncernem państwowym Socar wybudowanie terminalu naftowego w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.