Matii Supponen, fiński ekspert, wyliczył na potrzeby Komisji Europejskiej, że transfer kosztuje PSE Operatora, zarządcę polskich sieci, co najmniej 40 mln euro rocznie. Od 2006 r. dołożyliśmy do niemieckiej energii ponad ćwierć miliarda euro.
Dlaczego tak się dzieje? Za takie niechciane przepływy, które energetycy nazywają karuzelowymi, wynikające z praw fizyki, w Europie się nie płaci. Uiszcza się jedynie symboliczną opłatę za straty przesyłowe sięgające zaledwie kilkunastu procent wszystkich strat.
Przed niechcianą energią można się obronić, ale – w przeciwieństwie do Holendrów czy Austriaków – Polska wciąż nie zainstalowała na granicy z Niemcami przesuwników fazowych. Te specjalne urządzenia mają się pojawić do końca 2014 r.