Firmy zwróciły się o interwencję do ministra transportu Sławomira Nowaka. W liście, do którego dotarł DGP, szefowie 13 spółek proszą o lepsze zorganizowanie prac i ostrzegają przed całkowitym paraliżem działalności i lawiną odszkodowań za nieterminowe dostarczanie towarów.
W 2011 r. gdyński port obsłużył 15,9 mln ton ładunków, czyli ponad 25 proc. wszystkich przeładunków w Polsce. Pociągami wywozi się 70 proc. trafiających tam towarów w kontenerach. Nie da się utrzymać tego poziomu przewozów przy tak drastycznym ograniczeniu dostępu kolejowego do portu – czytamy w liście do ministra. Na dokumencie widnieją podpisy m.in. szefów spółek BCT – Bałtyckiego Terminalu Kontenerowego, Polskiej Izby Spedycji i Logistyki, PKP Cargo, CTL oraz PCC Intermodal.
Firmy poskarżyły się do ministerstwa, bo utrudnienia potrwają co najmniej do 8 grudnia, a o rozpoczęciu inwestycji kolejowa spółka poinformowała branżę na tydzień przed wprowadzeniem ograniczeń. To zbyt mało czasu, by bez komplikacji przekierować statek do innego portu. Na zamieszaniu straci cała polska branża, bo zawiedzeni klienci będą woleli wysłać towary do Hamburga, z którym Gdynia ostro konkuruje.
Kłopoty z wywiezieniem z portu sporej części towarów uderzyć mogą w takie firmy jak Bosch, General Motors, Ikea czy Siemens. Dostawy części dla przemysłu samochodowego lub maszynowego realizowane są według zasady "just in time", a to oznacza, że o żadnym opóźnieniu nie może być mowy.
Reklama
Oficjalnie przedstawiciele firm, których ładunki przechodzą przez gdyński port, nie chcieli się wypowiadać. Nieoficjalnie przyznawali, że w przypadku opóźnień posypią się kary.
Reklama
Ale w razie niewywiązania się z zapisów kontraktowych będziemy dochodzić roszczeń – usłyszeliśmy w jednym z dużych koncernów.
Resort transportu poinformował DGP, że kieruje do PKP PLK nakaz maksymalnie efektywnego wykorzystania linii kolejowych w trakcie remontu. Spółka kolejowa nie skomentowała sprawy.
62,6 mln ton wyniosły przeładunki we wszystkich głównych polskich portach morskich w 2011 r.
22 km/h to średnia prędkość pociągu towarowego w Polsce, o połowę mniej niż w Niemczech.